Trzeba mieć jaja żeby być jedną z Paper Girls [tom 1]

Trzeba mieć jaja żeby być jedną z Paper Girls [tom 1]

5 sierpnia 2018 19 przez Monika Kilijańska

Zawsze podobał mi się amerykański styl uczenia dzieci przedsiębiorczości: sprzedawanie własnoręcznie zrobionej lemoniady czy ciasteczek, baby-sitting czy roznoszenie gazet. Ale nigdy nie myślałam z jakimi niebezpieczeństwami może to być związane. W Paper Girls pojawiają się nawet takie, o których nie myślałabym, że istnieją. Ciekawi? Zapraszam na recenzję pierwszego tomu!

Bohaterowie

Główne bohaterki to właśnie Paper Girls – roznosicielki gazet. Niełatwo jest wstawać przed 5, by rowerami objechać okolicę i rzucić każdemu prasówkę na ganek. One to robią: MacKenzie, dobrze znana policji, posiadająca lekko patologiczną rodzinę i paląca jak lokomotywa zadziorna chłopczyca, trochę bojaźliwa Tiffany, która za ostatnie centy kupiła krótkofalówkę, by wzywać pomoc, KJ, mocno stąpająca po ziemi i dobrze posługująca się kijem do hockeya w samoobronie oraz nowa w branży, dobrze wychowana i odrobinę niepewna siebie Erin.

Fabuła

Praca roznosiciela gazet na przedmieściach Cleveland nie jest łatwa. Nie dość, że trzeba wcześnie wstawać i na rowerze przejechać naprawdę szmat drogi, to co rusz natknąć się można na nieprzyjemniaczków, najczęściej szwendającą się młodzież. A najgorzej już jest w noc po Halloween, bo wszędzie pałętają się bandy przebierańców. Tak właśnie myślały bohaterki tego komiksu: że wszystkie spotkane osoby to przebierańcy. Albo chociaż osoby chcące upamiętnić piątą rocznicę Wojny światów jakimś niesamowitym występem. Jednak dziwne wypadki, spotkane osoby mówiące w obcych językach oraz niesamowite urządzenia zmienią ten wieczór tak mocno, że szara i nudna rzeczywistość już nigdy nie będzie taka sama dla ich czwórki. Jeśli dodamy do tego rany postrzałowe, podróże w czasie i odwieczną walkę pomiędzy pokoleniami to mamy właśnie to, z czego składa się cała fabuła Paper Girls.

Kreska

Rysunki Cliffa Chianga są dość ekonomiczne, brak im cieniowania, rastrów czy detali, jednak dużym plusem jest ciekawe zaprojektowanie postaci i ich mimiki twarzy. Dodając do tego żywe, neonowe i mocno nasycone kolory mamy idealne dopasowanie do nostalgicznych lat 80-tych, w których rozgrywa się akcja tego tomu. Wszystko to bardzo przypadło mi do gustu i czekam co przyniesie dla mnie, i bohaterek, przyszłość.

Ciekawostka

Rozpoczynający tom pierwszy Paper Girls koszmar Erin związany był z dość traumatycznym dla Amerykanów lat 80-tych wypadkiem wahadłowca Challenger, w eksplozji którego zginęła cała załoga. O ile śmierć astronautów w dobie misji kosmicznych zdarzała się nader często, o tyle w tym przypadku po raz pierwszy w locie brała udział zwykła osoba, nauczycielka wybrana spośród 11000 tysięcy przedstawicieli tego zawodu, Christa McAuliffe. Jej motto to: Niech Twoją przyszłość będą ograniczały tylko marzenia. Jej przygotowanie do misji oglądała cała Ameryka i śmierć tym bardziej dotknęła każdego z osobna, gdyż w gruncie rzeczy była ona zwykłą obywatelką, kimś, z kim można się było identyfikować.

Podsumowanie

Brian K. Vaughan zaskarbił sobie moją sympatię doskonałą Sagą, a teraz jeszcze zapadł w pamięć ciekawą Paper Girls. Vaughana potrafi w mig zaciekawić czytelnika i rzucić bardzo szybko na głęboką wodę zamiast dawkować ciekawość i powoli wprowadzać w wykreowany świat. Postacie poznajemy nie z opowieści, ale po czynach. Bo akcja jest tu najważniejsza.


Na szybko:

Idealna pozycja dla urodzonego w latach 80-90-tych! Tu nostalgię można czerpać wiadrami! Ale nie tylko to jest super: akcja, kolory, pomysły, w końcu samo wykonanie. Polecam każdemu! Ale uwaga: tu dzieci czasem przeklinają!

Moni zdaniem:

Fabuła: 9/10
Kreska: 10/10
Bohaterowie: 10/10