Mangaka modlił się jak rysował, czyli całkiem niezły shonen Stigmata

Mangaka modlił się jak rysował, czyli całkiem niezły shonen Stigmata

27 lutego 2018 13 przez Monika Kilijańska

Ko Yasung, autorka mangi Stigmata i m.in. The Innocent, nie jest jeszcze ugruntowaną rysowniczką, a tym bardziej scenarzystką. Tak naprawdę ma ona wydane zaledwie cztery krótkie serie książek. Choć sam tytuł mangi może sugerować poważny temat nie dajcie się zwieść: Stigmata to niezły shonen, ale jeszcze lepsza komedia.

Bohaterowie

Głównymi bohaterami mangi są siostra Rosa i ojciec Iota. Dość specyficzny duet: Rosa to pakująca się w wieczne kłopoty nowicjuszka, do tego pozbawiona świętej mocy. Nie przebiera w środkach i bez wahania potrafi przyłożyć z prawego sierpowego, wystawiając przy tym słony rachunek za swoje usługi. Z Iotą jest jeszcze ciekawiej: to potężny stygmatyk, posiadający jedną z najsilniejszych mocy, o ile o niej sobie przypomni. Wszystko przez to, że Rosa potrącając samochodem Iotę, zupełnie przypadkiem, pozbawia go pamięci. I ta dwójka, wraz z całkiem dobrze zbudowanymi postaciami drugoplanowymi, ma zbawić świat!

Akcja

Radem to specyficzna organizacja kościelna, której głównym zadaniem jest walka z demonami. Podlega zwierzchnictwu rządu Syjonu, państwa kościelnego. Choć minęło 10 lat od potężnej Świętej Wojny, coś nadal wisi w powietrzu. Rządzący starają się przymykać oko na coraz częstsze zbrodnie, jednak Radem nie spoczywa. Postanawia do walki z demonami znowu zaprząc walczących w niedawnym konflikcie. Jednym z poszukiwanych weteranów jest Gabriel Iota. I to właśnie on jest celem poszukiwań lekko nieporadnej siostry Rosy.

Owszem , znajduje go, ale nie tak jak powinna, co dalej przysparza tylko kłopoty. Następnym zadaniem już teraz tandemu Rosa+Iota, pieszczotliwie zwanego przez siostrę Idiota, jest eskorta ojca Baresa, kolejnego weterana. Nie jest łatwo, bo na miejscu spotkania z nim okazuje się, że muszą zadbać jeszcze o bezpieczeństwo panienki Luu i przeciwstawić się czyhającym na nich demonom. Demony wysłane, a czemu by nie, przez brata Luu.

Co dalej? Zostaje jeszcze do odnalezienia ojciec Joel, bardziej zainteresowany starożytnymi ruinami niż zabawą w łowcę demonów i uratowanie świata przed demonami. Kaszka z mleczkiem, albo raczej parafiat z malinami. Żeby było mało współpraca największych szych, czyli szefa Radem, ojca Hisela i matki przełożonej Bractwa Świętych Rycerzy Gidon, siostry Marii, nie do końca jest poprawna. A bez ich współpracy demony mogą zagrozić wszystkiemu, co obecnie znane.

Pewnie całej Świętej Wojny nie byłoby gdyby nie kobieta i bezduszne przepisy. Kobieta, która chciała być aniołem, i przepisy, według których nawet anioły powinny mieć licencję na działanie. Wszystkie najlepsze wojny są przecież przez kobiety albo przez przepisy! Bez licencji żywot istot z siłami boskimi był skazany na niełaskę papieża, interwencję sił nieczystych i ostracyzm społeczny. Jej tragiczny koniec przemienia jednego z użytkowników świętej siły w potężnego demona – upadłego anioła.

Kreska

Nie jestem entuzjastką shonenów, w których jest tylko bezsensowna młocka jak w anime Fate Apokrypha, dlatego tak lubię dozowanie scen walki i zwykłej historii, jak mamy to przedstawione w Stigamcie. Odbiór scen batalistycznych psują tylko małe kadry. Wszystkie te moce, światła, skrzydła i pióra o wiele lepiej wyglądałyby na całej stronie, a nie w małym okienku. Kreska idealnie oddaje zarówno sceny walki, narysowane z odpowiednim rozmachem, jak i części typowo humorystyczne. Choć już same postaci niektórych demonów nie są najlepiej zaprojektowane i widać tu dość spore podobieństwo np. Bakariela do Jeźdźca z Fate/stay night. Są może dziwne, ale niekoniecznie piekielnie straszne.

Podsumowanie

Stigmata to dość specyficzna manga. Dużo w niej nie do końca trafionych nawiązań do chrześcijaństwa, nawet jest podzielona na ewangelie, a nie rozdziały, a notki autorki zwane są jej sakramentami. Jeśli kogoś łatwo urazić brakiem rozeznania, modlitwami kojarzonymi z inkantacją czarów czy tym, że siostry zakonne strzelają z pistoletów dużego kalibru czy noszą habity więcej odsłaniające niż zasłaniające, to lepiej niech sobie odpuści czytanie tej mangi. Jednak dla osób lubiących dobre i wyważone ilościowo do treści książki walki czy prosty humor, to jak najbardziej mogę mu tę pozycję polecić.