Wdowa, Kapłan i Łowca Ośmiornic. O znikającym świecie japońskiej wyspy

Wdowa, Kapłan i Łowca Ośmiornic. O znikającym świecie japońskiej wyspy

12 lipca 2025 0 przez Monika Kilijańska

Czy w Japonii kiedykolwiek gaijin, obcokrajowiec może zostać tubylcem? Historia Amy Chavez i niektórych jej rozmówców, mieszkających na małej wysepce na Morzu Wewnętrznym, pokazuje, że nie. Zawsze pozostaje się kimś spoza. Owszem, wszyscy się uśmiechają, ale nie traktują jak swojaka. Właśnie o oswajaniu z małomiasteczkową Japonią opowiadają felietony-wywiady Amy.

Bohaterowie

Główną bohaterką jest sama autorka i narratorka książki. Amy Chavez szukała prawdziwej Japonii. Stąd z mężem Australijczykiem odnawia swój japoński dom na Shiraishi od 17 lat, czyli przez tyle czasu, ile pewnemu gatunkowi cykady zajmuje osiągnięcie dojrzałości. To ona przemierza pieszo szlaki pomiędzy kolejnymi chramami i portretuje przez rok ponad czterdziestu współmieszkańców wyspy, wśród których są są dwaj kapitanowie promów, którzy dorabiają jako kapłani shinto, buddyjski kapłan, karczmarz, naczelnik poczty, kamieniarz, cztery chińskie narzeczone i łowca ośmiornic. Sednem jej podróży było dążenie do ożywienia pamięci o Eiko, wdowie wojennej, w której domu Chavez mieszkała przez wszystkie te lata. Spotkała ją tylko raz i nawet uczestniczyła w jej pogrzebie, ale reszta szczegółów dotyczących istnienia Eiko umknęła autorce. Teraz chce, by już nigdy nikt o nich nie zapomniał.

Jak napisana jest książka?

Chociaż celem było poznanie konkretnej osoby, to co Chavez osiągnęła, to dogłębna ustna historia ostatnich stu lat wyspy Shiraishi. W swojej książce przedstawia wyjątkową perspektywę Japonii, poruszająco i piękną prozą. Chavez nie daje nam tylko migawek z życia mieszkańców wyspy Seto. Raczej opowiada całe życie, niektóre z nich od 1920 roku aż do dziś. Dzięki nim wyspa, rozdział po rozdziale, nabiera kształtu i ożywa. Słyszymy o tradycji, historii i codzienności bezpośrednio od wielu mieszkańców wyspy. Często są to dramaty, które przeżyli. Czasem zapoznajemy się ze zmianami na samej wyspie, która szybko się wyludnia. Książka robi wszystko, co w jej mocy, aby zapisać wszystkie szczegóły, zanim znikną. Jakby tego było mało, opisy wyspy zapierają dech w piersiach. Czuje się każdy powiew wiatru, zapach roślin, przypływ i odpływ. Słyszy się szelest sandałów na ścieżce pielgrzymów. Wreszcie czuje smaki regionalnych potraw na języku. I płacze się razem z bohaterami, którzy opowiadają o trudnych chwilach.

Czy takie miejsca niedługo znikną?

Do ostatniego wywiadu Chavez celowo wybiera opiekującego się dziećmi i pracującego z domu tatę, ponieważ jest on jedynym mieszkańcem wyspy, który posiada dzieci. Mężczyzna wierzy, że praca zdalna i ponowne wykorzystanie budynków jako niedrogich mieszkań dla młodszych ludzi może być przyszłością Shiraishi. Wszak nie tylko wracający na emeryturę wcześniejsi mieszkańcy i turyści stanowią jej ludność, mogą i młodzi. Pozostawia nas z nadzieją, że takie małe społeczności mają szansę na odbudowę. W końcu książka przyciągnęła Chavez, która pozostaje pod jej urokiem, a czytelnicy jak ja mogą być nią zachwyceni.