Co się staje z ludźmi, którzy osiągają swoje marzenie? Zwykle nie są zadowoleni, bo zdają sobie sprawę, że albo nie spełniło ich oczekiwań, albo, że za nim czai się coś…
Chainsaw Man: Reze Arc, rekiny i bombowa atmosfera
2 listopada 2025Nie mogłam doczekać się, aż wrócę do domu i napiszę na świeżo, na gorąco recenzję tego filmu. Bo to trzeba pisać na gorąco! Zanim zapomni się najmniejsze szczegóły, które tak bardzo wbiły mnie w i tak miękki i wygodny fotel (Multikino, dziękuję, że nawet w momencie ataku Tajfuna mocniej powiało powietrze z klimatyzacji!).
Bohaterowie
Bombowa dziewczyna. Tam w dwóch słowach można by było powiedzieć o Reze. Może i pracuje dorywczo w kawiarni z podłą kawą. Może uczy się (czy zauważyłam mapę polityczną Europy przez sekundę? Prawdopodobnie, bo Reze nie jest Japonką) zamiast pracować. Może nie lubi deszczu, ale jeszcze bardziej nie lubi nudy. Chociaż… czasem chciałaby uciec gdzieś daleko od wszystkiego. Od demonów, od łowców, od Palniaka, od Tajfunu. Szalona, zalotna, wiecznie zarumieniona. Urocza. Choć swoje ma za uszami.

Fabuła
Fabułę można skreślić w jednym zdaniu: Denji spotyka dziewczynę, ale to zła dziewczyna była. Nasz kocliwy młodzieniec, niepewny siebie i swojego człowieczeństwa, zakochany w Makimie, pierwszej kobiecie, która się do niego zbliżyła. Oto spotyka zupełnie rpzypadkiem nieco starszą dziewczynę. Niby nic, ale od słowa do słowa zaczyna się nieco nieudolny podryw. Kwiaty, kawa, wspólne wyjście w nocy, by zwiedzić szkołę. W tle problem braku edukacji u młodzieńca i ogólnie jego kiepska sytuacja. To budzi w Denjim uczucie, a w dziewczynie sprzeciw. Bo przecież młody człowiek powinien się uczyć, kochać i szaleć.

Tyle, że to ułuda i szybko dojdziemy do prawdy. Brutalnej. Tak, dziewczyna chce serce Denjiego, ale nie w taki sposób, jak ten myślał. A Denji naiwnie do końca jej wierzy. Bardzo naiwnie. Tyle, że… i ona mocno jest naiwna. Na tyle, że pobeczałam się pod koniec jak bóbr, o ile bobry rzeczywiście płaczą…
Kreska
MAPPA jak zwykle się postarała. Ileż tu mamy wspaniałych scen, od których można dostać oczopląsu. A nadal działają! Warto wybrać seans 3D, bo już pierwsze sceny, związane z retrospektywnym snem Denjiego, wbijają w fotel. Choć są tylko w czerni i bieli! Potem prześliczna, w starym, rysowanym stylu scena z dziesiątego filmu z pierwszej randki Denjiego, w której bohaterowie kinowego ledwo się się przytulają jak to starzy kochankowie po dłuższej rozłące. Scena, która wyciska łzy z demon piły motorowej, wiedźmy i ze mnie. I pewnie z połowy sali kinowej, ale przez łzy nie widziałam. Wreszczie fenomenalne, nie, czekaj… FENOMENALNE sceny walki z bossami. To jak starcie dwóch kaiju (co to takiego? Znajdziesz odpowiedź tu), demolujące miasto. Pełne różnokolorowych wybuchów, przy których festiwalowe fajerwerki są jak bąki komarów. A, festiwal. Tak, tu mamy kolejną, nieco nostalgiczną kreskę, pełną wyblurowania, niedopowiedzeń. I te przemiany. Nie tylko Denjiego, ale przede wszystkim Reze.
<SPOILER>
Lonty bombowe pokrywają jej ramiona niczym rękawy, a jednocześnie stanowią część jej fartucha wraz z laskami dynamitu. Splatają się niczym mięśnie i żyły, rozwijają. Reze raz jest ubrana, raz rozebrana, czasem ma na sobie jedynie kawiarniany fartuszek. Momenty zapalania lontu są cudownie doświetlone. Poezja!
No i i rekino-demona w wierzchowca. Cóż za nawiązanie do westernów! A jak już jesteśmy przy westernach to nie można zapomnieć o scenie pojedynku Reze z Denjim niczym z kultowego Dobrego, złego i brzydkiego (1966) z Clintem Eastwoodem.
No i jeszcze o scenach samej walki chyba za mało powiedziałam, bo są mega plastyczne. Szalone, krwiste, ale plastyczne. Na tyle, że mamy ochlapujące ekran kolorowe rozbryzgi. Kolorowe? Tak! Bo to takie szalone jak cały Chainsaw man!
Już chciałam kończyć, a zapomniałabym jak ważne są sceny z wodą (i ogólnie płynami). Nie tylko ze względu na pływającego w niej Beama, ale przede wszystkim jak świetnie powiązane są delikatne fale z basenowymi drganiami powierzchni. Bąbelki w podwodnych igraszkach i ich brak podczas topienia się. Wdepnięcie w kałuże deszczu i kałuże krwi. Wreszcie woda spływająca potwarzach, powodująca oczyszczenie z wszelkiego fałszu. Powtórzę się, ale to poezja!


Muzyka
Bardzo ważna w tym filmie jest muzyka. Nie tylko ta epicka, związana z walkami, ale też nieco sentymentalna. Soundtrack został skomponowany przez Kensuke Ushio z dodatkowym wokalem Reiny Uedy.
A nawet znajdziemy tu… rosyjskojęzyczną kołysankę Reze. Nie jest to jednak tradycyjna piosenka, ale utworzona wyłącznie na potrzeby filmu:
Ciekawostka
Tatsuki Fujimoto stwierdził, że seria Jin-Roh stanowiła inspirację dla tego arcu. To anime, którego historia zaczyna się od tego, że główny bohater jest świadkiem aktu samobójczego, zamachu bombowego dokonanego przez dziewczynę.

Podsumowanie
Najbardziej dłużyły mi się minuty pomiędzy napisami końcowymi a dodatkowym materiałem. Tak, warto było czekać! Na cały ten film warto było czekać. Efekt kinowy osiągnięty i nawet ostatnio obejrzany Tron: Ares nie zrobił na mnie takiego wrażenia, choć w efekty specjalne umie. Ale w fabułę to umie lepiej Tatsugi Fujimoto i Hiroshiego Seko. Tyle że warto najpierw dowiedzieć się co działo się wcześniej, bo inaczej wiele z fabuły nam umknie.


Na szybko:
Jazda bez trzymanki i to na rekinie z nogami! Wybuchy i fajerwerki, miłość i śmierć. Emocje i chucie. Czyli samo życie w Tokio pełnego demonów i w demonie pełnym człowieczeństwa. Cudowna wizualnie i fabularnie przygoda tylko dla dojrzałego widza, najlepiej zaznajomionego z serią Chainsaw men.
Moni zdaniem:
Fabuła: 10
Kreska: 10
Bohaterowie: 10 




