Samotność w centrum wszechświata

Samotność w centrum wszechświata

10 grudnia 2025 0 przez Monika Kilijańska

Samotność w centrum wszechświata. Jeśli miałabym wybrać komiks, tylko jeden, który warto byłoby przeczytać w 2025 roku, to byłby właśnie ten. I nie dlatego, że mamy grudzień i taka mądra jestem po roku z czytaniem obrazkowych historyjek, mając na koncie dziesiątki zeszytów i tomów za sobą. Nie. Dlatego, że to nie tylko wspaniała, szczera historia, ale i świetna lirycznie i graficznie opowieść.

Bohaterka

Oto autorka, Zoe Thorogood. Młoda kobieta w wieku 23/24 lat, która jest, obiektywnie rzecz biorąc, niesamowicie piękna, z niesamowitym talentem artystycznym. Łatwo byłoby ludziom powiedzieć: „Ma wszystko, czemu miałaby się smucić?”. A jednak cierpi na depresję, prześladują ją jej dawne traumy, jej dawne JA. Pragnie przyjaźni, a jednocześnie stroni od ludzi. Nie umie w small talki, choć chce poznawać innych komiksiarzy. Przeprowadziła się do Bradford zupełnie w ciemno. Wystarcza jej, że mieszkanie ma duże okna i kawiarnię tuż za rogiem.

Fabuła

Samotność w centrum wszechświata śledzi około 6 miesięcy z życia Zoe Thorogood, która przygotowuje się do konwentu komiksowego i podróży do Stanów Zjednoczonych z rodzinnej Wielkiej Brytanii. Przede wszystkim jest to kronika jej życia z ciężką depresją. Podobnie jak w Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością Kabi Nagaty, nie ma tu ścisłego wątku fabularnego ani pewnego rozwiązania. To studium „samolubnej artystki”, której istnienie i motywacje są nierozerwalnie związane z jej twórczością. Stara się nadać sens swojemu światu i sobie samej.

Motywem przewodnim są częste komentarze dotyczące twórczości Thorogood. Wykorzystuje ona szereg awatarów reprezentujących różne okresy jej życia lub różne aspekty osobowości. Jej depresja zostaje antropomorfizowana jako stale czyhający, zadowolony z siebie upiór. Podążając za nią przez kolejne miesiące, obserwujemy jak radzi sobie z reakcjami czytelników na debiutancki komiks, z nieśmiałością na konwencjach i jak rozwija się jej związek podczas podróży do Stanów. Jednocześnie wciąż czuje, że jej życie się rozpada…

Ciągle zmieniające się podejście w narracji pozwala nam docenić historię z wielu różnych punktów widzenia. Czytelnik może pełnić rolę zarówno obserwatora, jak i powiernika w miarę rozwoju historii. Thorogood przechodzi od bezpośredniego zwracania się do czytelnika, przez interakcję z innymi wersjami, aż po narrację trzecioosobową, pozwalając nam wczuć się w każdą sekwencję na różnych poziomach empatii.

Kreska

Thorogood pokazuje, że osiąga mistrzostwo w swoim fachu. W jej kreskach jest mnóstwo intencjonalności. Są zwięzłe i precyzyjne, kiedy tego potrzebuje, i swobodne i swobodne, kiedy wymaga tego narracja. Wydaje się, że ma tu pełną kontrolę nad swoim warsztatem i to jest wspaniałe. Prezentuje poziom szkiców-postaci, który wydaje się prawdziwie artystyczny w sposób.

I miesza tak wiele stylów, że aż miło się patrzy. Każda z jej osobowości tworzy inny rodzaj grafiki: od cartonoowej, przez realistyczną, po zupełnie abstrakcyjną. Nie boi się ciekawych kadrów czy kolażu. Nie boi się niczego jeśli chodzi o sam rysunek. Łączy czerń i biel z kolorem punktowym i pełnym kolorem w ekscytujące narracje. A zasłaniając twarz ramkami narracji, zamiast dehumanizować bohaterkę poprzez to wymuszone ukrycie, efekt jest ironicznie dokładnie odwrotny, łącząc nas z nią jako narratorką jeszcze bardziej intymnie.

Podsumowanie

To nie jest książka dla tych, którzy szukają wsparcia. Co więcej, Thorogood wspomina nawet o pustych frazesach, którymi ludzie rzucają, próbując pomóc, i o tym, jak bardzo są nieskuteczni. Niezależnie od powodu, dla którego powstała taka praca, jej znaczenie jest nieocenione, czy to w celu znormalizowania faktu, że depresja może być wyniszczająca dla wielu osób, przypomnienia ludziom, że nie są sami, czy też jako ćwiczenie autorskiej katharsis.


Na szybko:

Jakie to było dobre! Mocne, piękne, dające do myślenia. Thorogood jest bezkompromisowa w swojej szczerości i portretowaniu siebie. Autobiografia, która jest sztuką przez duże SZ.

Moni zdaniem:

Fabuła: 10/10
Kreska: 10/10
Bohaterowie: 10 /10