Samotność komiksiarza

Samotność komiksiarza

28 maja 2024 0 przez Monika Kilijańska

Z Adrianem Tomine spotkałam się pierwszy raz czytając Śmiech i śmierć. To komiks, który chyba najbardziej rozsławił tego autora niezależnego. Nic więc dziwnego, że chętnie sięgnęłam po autobiograficzne dzieło Tomine.

Bohaterowie

To autobiograficzy komiks, więc głównym bohaterem jest Adrian Tomine. Od najmłodszych lat chciał zostać twórca komiksów. Zaczytany i zafascynowany tym medium, przez co nie do końca dogadywał się z dziećmi. Brak kontaktów rówieśniczych sprawił, że i w dorosłości raczej nie umiał się odnaleźć w towarzystwie. Bardzo przeżywa każde spotkanie autorskie czy krytykę. Nie ukrywa się, a raczej afiszuje się ze swoją kruchością, niepewnością, nieśmiałością, strachem przed oceną innych ludzi, poczuciem nieadekwatności i niższości, poczuciem bycia zawsze dziwnym i nie na miejscu.

Fabuła

Jak to jest być znanym komiksiarzem? Tak jak znanym badmintonistą! – twierdzi Tomine. I coś w tym jest. Komiksiarze są znani tylko w swoim fandomie i nigdzie dalej. Ta zabawna obserwacja nadaje ton książce, która pokazuje, że pomimo tego, że jest znanym niezależnym rysownikiem, rzeczywistość jest taka, że w zasadzie nie jest gwiazdą i praktycznie nikogo nie obchodziłby on ani jego twórczość, ani poprawne wymawiania jego nazwiska jak to zrobił sam Frank Miller na Comic-Conie w San Diego.

Komiks nagradzanego Adriena Tomine to nie tylko przejście od nieznanego do mniej nieznanego komiksiarza, promującego twórczość na konwencjach komiksowych, festiwalach literackich itd., a także odbiór jego książek przez ogół społeczeństwa czy jednostronna rywalizacja z Neilem Gaimanem, którego pojawienie się zawsze przyćmiewało dokonania Tomine. Książka kończy się wzruszająco, kiedy w 2018 roku Tomine zostaje przyjęty do szpitala z powodu bólów w klatce piersiowej, a nad ranem pisze szczery list do swoich córek, myśląc, że prawdopodobnie wkrótce umrze na zawał serca.

Kreska

Rysunek jest czysty, ale nie obsesyjny. Ma swobodny charakter. Choć komiks jest stylizowany na szkicownik-notatnik na kartkach w kratkę, to jednak zbyt dobre rysunki niszczą to wrażenie naprędce odręcznie wykonanych. Są zbyt dopieszczone i czyste. Kadrowanie jest dosyć równomierne, z sześcioma panelami na stronę.

Wydanie

Na uwagę zasługuje tu także wydanie. Z pozoru książka przypomina czarny notatnik Moleskine w twardej oprawie z kartkami w kratkę. Z charakterystyczną gumką spinająca całość i tekstylną zakładką.

Ciekawostka

Oryginalny tytuł, The Loneliness of the Long-distance Cartoonist, nawiązuje do opowieści Samotność długodystansowca Alana Sillitoe, przywódcy angielskiej grupy “młodych gniewnych” (Angry Young Men). Choć powieść nie spotkała się z szerokim odbiorem, to już oparty na niej film w reżyserii Tony’ego Richardsona przeszedł do historii. Jest przedstawicielem tzw. wolnego kina, brytyjskiej nowej fali powstałej w połowie lat pięćdziesiątych, której Richardson było jednym z najważniejszych nazwisk. Opowiada o młodym mężczyźnie, dla którego rehabilitacją po wyroku za rabunki okazują się biegi długodystansowe. Nieco podobną tematykę przedstawia nasz rodzimy film Najlepszy, gdzie w wyjściu z narkomanii pomagają treningi do Iron Man-a i thriatlonu.

Podsumowanie

To, co mnie zaskoczyło w tej pracy, to to, jak bardzo wydała mi się zabawna. Może i to trochę czasem śmiech przez łzy, czasem towarzyszące mu moje potakiwanie głową, ale jednak śmiech. Jest tylko jedno konkretne odniesienie do jego japońskiego dziedzictwa, ale jest ono bardzo wymowne.


Na szybko:

Wspaniały i szczery komiks o chorobliwej samoświadomości i pragnieniu kontaktu z innymi ludźmi, mimo że nie zawsze – czyli zazwyczaj nie – wychodzi tak, jak się chce. Doskonale oddaje, jak to jest być rysownikiem, ale także jak to jest być osobą.

Moni zdaniem:

Fabuła: 8/10
Kreska: 7/10
Bohaterowie: 7 /10