Blacksad. Czerwona dusza [tom 3]

Blacksad. Czerwona dusza [tom 3]

8 września 2020 2 przez Monika Kilijańska

Jestem oczarowana tym komiksem, choć nie jest on już najmłodszy. To dzieło z 2005 roku, ale nie zestarzało się ani o jeden dzień. Zobaczcie dość frywolnego kociego detektywa, którego tym razem uwiodą nie tylko ramiona kocicy, ale i magia wspomnień.

Bohaterowie

Choć niekwestionowanym bohaterem tej serii, jak całego cyklu, jest tytułowy Blacksad, to nie mniej ważny tu okazuje się starszawy profesor Liebber. Ta dość spokojna sowa to niekwestionowany propagator pokojowego wykorzystania energii atomowej. Ale podobnie jak swój historyczny sobowtór, J. Robert Oppenheimer, ojciec bomby atomowej, jest uznawany jako osoba podejrzana o przekazywanie informacji komunistom. Czy to jednak prawda, czy tylko plotka? Dla niektórych okazuje się jednak powodem, by trzymać go na muszce…

Fabuła

Ze zleceniami, które określane przez zleceniodawcę są jako łatwe i dobrze płatne, zawsze jest coś nie tak. Tym razem John Blacksad spotyka podczas swojej pracy starego przyjaciela z przeszłości. Profesor Otto Liebber wyciągnął Blacksada z rynsztoka, gdy Blacksad był jeszcze kociakiem. To dzięki niemu mógł się uczyć i wyjść na ludzi (koty?). Dziś Blacksad jest detektywem, a Liebber kontrowersyjnym ekspertem od atomu. Okazuje się, że Liebber należy do grupy liberalnych intelektualistów Dwunastu Apostołów, kolektywu pisarzy, naukowców, artystów i filozofów. Wszyscy oni odczuwają rosnący lęk przed komunizmem. Poprzez Liebbera Blacksad zostaje przedstawiony członkom zgrupowania i zbiega się to z brutalną śmiercią jednego z nich. Wierząc, że Liebber był rzeczywistym celem zamachu, Blacksad zaczyna grzebać w przeszłości grupy…

Kreska

Jeśli jest rysownik którego w którego dziełach nie mogę odnaleźć dosłownie żadnej złej sceny, to jest nim zapewne Juanjo Guarnido. Jego praca nadal jest największym powodem sukcesu serii. Wypełniając strony dopracowanymi w szczegółach, soczystymi kolorowymi rysunkami pracą, czytelnik będzie stale zwalniał czytanie, aby zbadać wszystkie panele. Do tego takie smaczki jak np. grupa lemingów biegnących ulicą, trzymając tabliczki z napisem: „Koniec jest blisko! Pójdź za nami! ”. Dzięki wspaniale zaprojektowanym postaciom, wspaniałym sekwencjom akcji i palecie kolorów jako czytelnik nie mogę doczekać się kolejnego tomu tej epizodycznej serii.

Ciekawostka

Czy rzeczywiście energia atomowa może przyczyniać się do pokoju, jak postulował Liebber? Czy to może mrzonki? Aktualnie na świecie pracuje 441 reaktorów jądrowych w 30 krajach. Ale zanim do tego doszło była bomba zrzucona na Hiroshimę i Nagasaki, próby na atolu Bikini, a także gonitwa ZSRR, Wielkiej Brytanii i innych krajów, by posiadać militarną moc atomu.

Stąd też 8 grudnia 1953 r. prezydent Stanów Zjednoczonych Dwight Dawid Eisenhower, przemawiając na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ zapowiedział nowy kierunek polityki Stanów Zjednoczonych dotyczący dalszego rozwoju i wykorzystania energii jądrowej, określany jako „Atomy  dla pokoju”. Nie tylko zaczęto badać możliwości wykorzystania go w energetyce, ale i transporcie czy medycynie. Odtąd zamiast utrzymywania zasady tajności wprowadzono, z odpowiednim zabezpieczeniem, dwustronne uzgodnienia dotyczące udostępniania innym krajom materiałów i technologii jądrowych do zastosowań cywilnych. Być może z tego powodu w Astro Boy Osamu Tezuki bohater o imieniu Kapitan Atom ratuje, a nie niszczy świat.

Podsumowanie

Jakość serii Blacksad nadal pozostaje na najwyższym poziomie, co dowodzi trzeci tom kociego czarnego prywatnego oka. Po zbadaniu korupcji politycznej i Hollywood w pierwszej książce i zamieszkach rasowych, teraz scenarzysta i rysownik odmalowują komunistyczną paranoję zimnej wojny.

Inne recenzje serii Blacksad: Pośród cieni [tom 1], Arktyczni [tom 2], Piekło, spokój [tom 4], Amarillo [tom 5].


Na szybko:

Kontynuując tę samą ścieżkę, trzeci tom Blacksad zachowuje połączenie intelektualnej, przystępnej narracji i wysokiej jakości grafiki. Jest na czym oko zawiesić i co kontemplować. Historia toczy się dość szybko, ale na tyle odpowiednio, że w 50 stronach udało się zawrzeć wszystko, co potrzeba do delektowania się fabułą, bez zbędnych dłużyzn czy zbyt szybkiego przechodzenia ze sceny w kolejny wątek.

Moni zdaniem:

Fabuła: 7/10
Kreska: 9/10
Bohaterowie: 7 /10