Dlaczego świetliki muszą umierać? Hotaru no haka

Dlaczego świetliki muszą umierać? Hotaru no haka

15 marca 2018 17 przez Monika Kilijańska

Być może nie na każdym ta animacja robi tak wielkie wrażenie jak na rodzicach. A tak się akurat składa, że nim jestem. Grobowiec świetlików (Hotaru no haka) to chyba najsmutniejsza animacja zrobiona przez Studio Ghibli. Bo chyba nie ma nic smutniejszego niż dzieci pozostawione same sobie podczas wojny i przez nią poszkodowane.

Bohaterowie

Głównymi postaciami w anime są kilkunastoletni Seita i jego młodsza siostra Setsuko. Jest to rodzeństwo mieszkające w Kobe. Ich matka choruje na serce, rpzez co musi unikać cięższych prac jak np. noszenie ciężarów, a ojciec jest oficerem w Nippon Kaigun. Seita przejmuje więc obowiązki głowy rodziny, zapewniając bezpieczeństwo nie tylko siostrze i matce, ale nawet zapasom żywności. W tym wieku to niebywałe cechować się taką rozmyślnością i poczuciem obowiązku wobec rodziny. Ojciec jest dla chłopca wielkim wzorem. Wojna jednak sprawia, że moralność chłopca jest wystawiana na próbę. By przeżyć, musi kłamać, wyprzedawać ostatnie domowe pamiątki, kraść czy żebrać.
Setsuko to typowe dziecko. Nie zdaje sobie sprawy z trudnej sytuacji. Chce się bawić, śmiać, tańczyć, łapać świetliki i trzymać je w słoju. Trudy wojny nauczyły ją wprawdzie, że podczas bombardowania trzeba zakryć twarz, by ochronić się przed odłamkami, jednak nie rozumie umierania. Takie czyste, nieskalane złem i gniewem dzieci to największe ofiary całego konfliktu.

Fabuła

Reżyserem i autorem scenariusza jest Isao Takahata. Jego filmy jak Powrót do marzeń czy Księżniczka Kaguya od razu rzucają się w oczy jeśli chodzi o kreskę lub nawet tematykę, bo zupełnie nie przypominają bajkowej i nieco fantastycznej wizji serwowanej przez Hayao Miyzakiego w Spirited Away czy choćby Moim przyjacielu Totoro.

Akcja filmu osadzona jest w realiach II wojny światowej w bombardowanym mieście Kobe. Było to wówczas jedno z najliczniejszych miast Japonii. Podczas jednego z nich zbombardowana jest dzielnica, w której mieszka Seita i Satsuko. Wszystkie domy są zrównane z ziemią, w mieście wybuchają pożary od bomb zapalających, oczy gryzie dym, skóra piecze od poparzeń. Jest mnóstwo rannych, w tym także matka dzieci. Ojciec jest na froncie, pływa w marynarce wojennej. Dzieci są wysłane do rodziny na wieś, choć tak naprawdę ich nikt tam nie chce. Seita, po którejś z kolei uwadze, że stanowią tylko problem, wynosi się od nieprzychylnych krewnych i postanawia zaopiekować się siostrą na własną rękę. Zamieszkują opuszczony bunkier w okolicach miasta. Początkowo życie na własną rękę jest piękne, pełne światła świetlików, radosnego huśtania się na huśtawce i wspólnego gotowania, jednak z dnia na dzień wojna wkrada się coraz mocniej w ich życie: brakuje jedzenia, pieniędzy, wreszcie zaczynają się choroby i przychodzi śmierć. Pierwsze umierają świetliki, które w nocy stanowiły rozświetlenie pomieszczeń w bunkrze.

Kreska

Tematyka filmu podpowiada, że w grafice powinniśmy raczej spotkać ciężki klimat, czerń, szarości. A tu zdziwienie, bo dostajemy do dyspozycji wesołe świetliki, pełną paletę barw wiosny, drżące od gorąca powietrze. Wojna widziana oczyma dzieci to nie tylko bomby i śmierć, ale to także wesołe chwile. I to właśnie idealnie uchwycili graficy.

Podsumowanie

Jest to nie tylko smutna historia o śmierci dzieci pozostawionych samym sobie podczas II Wojny Światowej. To piękna opowieść o ich miłości, o walce o lepsze jutro, o potędze wiary, że będzie lepiej. Film ukazuje niemożliwe do pojęcia przeze mnie, jako osobę przesiąkniętą kulturą zachodu, poczucie odpowiedzialności zbiorowej czy honoru. Najbardziej rzuca się w oczy już w pierwszych minutach rzucone do umierającego na dworcu kolejowym chłopca słowa jednego z przechodniów:

„Amerykanie będą tu lada dzień. Ci nędzarze nam tylko wstydu przyniosą!”.


Na szybko:

To nie jest film dla dzieci! Chociaż to Studio Ghibli, to nie pokazujcie tego nieletnim. Wojna i śmierć to nie są tematy łatwe nawet dla dorosłych. Jednak jest to anime, które każdy znać powinien, choćby dlatego, że to najpiękniejszy dramat wojenny jaki znam. Jakim cudem to Oscara nie dostało?

Moni zdaniem:

Fabuła: 10/10
Kreska: 10/10
Bohaterowie: 9/10