Secret Santas, tajna grupa Mikołajów. Tajniejsza niż Fight Club!

Secret Santas, tajna grupa Mikołajów. Tajniejsza niż Fight Club!

25 grudnia 2018 0 przez Monika Kilijańska

Za oknami mrugają lampki, prezenty już otwarte, ale mało kto się zastanawia jak czasem trudno dogodzić np. dzieciom, by były zadowolone z podarunków. Najlepiej o trudnościach wie Geoff, bohater komiksu Secret Santas.

Bohaterowie

Geoff jest przykładnym obywatelem. Skończył studia, ma przyzwoitą pracę i płaci podatki. Brakuje mu tylko jednego: kogoś, kogo mógłby pod świąteczną jemiołą pocałować. Znajduje kobietę swojego życia i jak to zakochany facet, albo chociaż taki, któremu zależy na przychylności drugiej połówki, chce zabłysnąć. A szczególnie zależy mu na zaimponowaniu jej na święta. Najlepiej zrobić to przy pomocy dziecka. Z tego powodu zrobi wszystko, żeby tylko pasierbowi niczego nie brakowało. Zdesperowany Geoff nie myśli zbyt wiele i robi rzeczy, których wcześniej wstydziłby się nawet oglądać w TV.

Fabuła

Scenarzysta Ben Grisanti przedstawia w Secret Santas przerażającą wizję poszukującego idealnego prezentu świątecznego Geoffa. Ten dotąd wiodący dość pospolite, szczęśliwe życie obywatel nagle w obliczu problemu ze znalezieniem funduszy na upragnioną przez przyszłego pasierba konsolę z najnowszą grą wideo staje po ciemnej stronie mocy. Za pośrednictwem przyjaciela zdobywa informację o tajnej grupie Secret Santas. Chce zaimponować swojemu przyszłemu pasierbowi, więc w tajemnicy przed swoją kobietą i jej dzieckiem idzie na spotkanie mikołajkowe. Nie jest to jednak ani gra w bingo, ani Caritas. Tu zbierają się największe dziwolągi, goście spod czarnej gwiazdy, pedofile i detektywi szukający informatora. Na czym polega cała zabawa w tajemniczego Mikołaja? Jak w szkole: na losowaniu osoby, której sprawi się prezent. Niektóre są proste, jak kupienie konsoli, inne trudne, jak zdobycie planów elektrowni atomowej. Jaką karteczkę z kapelusza wyciągnie Geoff?

Kreska

Łukasz Kowalczuk, ilustrator znany z ciekawej serii Slime, oraz kolorysta i inker Łukasz Mazur, którego można podziwiać m.in. w serii W koronie to duet do zadań specjalnych. Takich właśnie jak nietuzinkowe poszukiwanie prezentu pod choinkę. Prosta, wręcz brutalna kreska w połączeniu z psychodelicznymi kolorami tworzą zgrany team niczym Mikołaj i jego renifery.

Ciekawostka

Rzeczywiście w Benson w stanie Minesota w USA istnieje elektrownia, ale jej paliwem nie jest uran czy pluton, a biomasa. Do produkcji stosowało się w niej przede wszystkim ściółkę z ferm indyczych oraz wiórki drewniane. Spalała 700 tys. ton takiej mieszanki rocznie. Była to pierwsza tego typu elektrownia w USA, uruchomiona w 2007 roku. Okazało się jednak, że produkcja tej zielonej energii nie jest tak bardzo opłacalna jak innych. W 2017 roku została podjęta decyzja o jej zamknięciu. W zamian za to ma powstać farma wiatrowa, która produkuje tyle samo energii elektrycznej, a jest 10 razy tańsza w użytkowaniu.

Podsumowanie

Brutalnie, psychodelicznie, satyrycznie – tak w trzech słowach można przedstawić tą niecodzienną Opowieść wigilijną. Na szczęście dla głównego bohatera Boże Narodzenie jest tylko raz do roku! Tylko… czy on będzie zdolny obchodzić następne po takich perypetiach?


Na szybko:

Wyśmienita satyra na nasze zabiegane czasy, konsumpcjonizm oraz wszelkie systemy-piramidy, obiecujące złote góry w zamian za udział. Brutalna, krótka, ale przejmująca. Nie nastoi świątecznie, ale nie o to w niej chodzi. Ale tak podana historia nie dla każdego jest lekkostrawna.

Moni zdaniem:

Fabuła: 6/10
Kreska: 5/10
Bohaterowie: 5,5/10