Wystawa w Krakowie – Hokusai. Wędrując

Wystawa w Krakowie – Hokusai. Wędrując

25 października 2021 0 przez Monika Kilijańska

Wakacje dawno za nami, ale jest jedno miejsce, które jakbym w tej chwili odwiedziła, tak samo by mnie zachwycało. Jest to Muzeum Narodowe w Krakowie, a w szczególności wystawa drzeworytów Katsushiki Hokusaia.

Co to jest drzeworyt?

Drzeworyt to jedna z technik graficznych, która w dobie druku cyfrowego raczej zanika. W technice tej używa się deski, na którą nanosi się rysunek. Wycina się nożami, dłutami czy rylcem elementy rysunku tak, by po odbiciu och na papier powstał rysunek, więc np. tło będzie wklęsłe, by pozostać białe. Pozostawione wypukłe miejsca będą drukowały. Tak przygotowany drzeworyt pokrywa się farbą drukarską i odbija na papierze czy tkaninie. W XIX wieku był powszechnie stosowany jako technika ilustracyjna dla prasy. Drzeworytem nazywa się również odbitkę uzyskaną tą techniką.

Kim był Hokusai?

Ten żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku (okres Edo) japoński artysta malarz ukiyo zasłynął zwłaszcza serią 36 widoków na górę Fudżi, która obejmuje kultowy na całym świecie drzeworyt Wielka fala w Kanagawie. Chociaż prace Hokusaia przed tą serią są z pewnością ważne, dopiero obrazy góry Fudżi zyskały szerokie uznanie. Przed pracami Hokusaia styl ukiyo cechowały portrety, zwłaszcza kurtyzan i aktorów (początkowo Hokusai właśnie portretował aktorów). Hokusai rozszerzył przedmiot zainteresowania o krajobrazy, rośliny i zwierzęta. Hokusai zajmował się różnymi dziedzinami sztuki, takich jak malarstwo i projektowanie ilustracji książkowych. Wydał nawet książki dotyczące sztuki malarskiej pt. Manga.

Był dość kontrowersyjnym artystą. Jak wspomina Feliks Jasieński:

„ubierał się jak wieśniak, chodził z dwumetrowej długości koszturem, odmawiając na ulicy półgłosem modlitwy buddyjskie, by mu spotykani po drodze znajomi głowy nie zawracali i czasu nie zabierali”.

Sam o sobie mówi:

„Już w szóstym roku życia miałem manię malowania tego, na czym moje oczy spoczęły. Do pięćdziesiątego roku popełniłem mnóstwo dzieł, ale wszystko djabła warto. Dopiero mając siedemdziesiąt trzy, począłem tworzyć rzeczy nie zupełnie pod rudym psem, pojmować kształt i kolor.”

Zmarł w wieku 88 lat. A szkoda, bo miał plany:

„Mając lat osiemdziesiąt, zacznę niewątpliwie robić rzeczywiste postępy, w setnym zjawią się dzieła prawdziwie artystyczne, a w sto dziesiątym potrafię tchnąć życie w każda linię, w każdy punkt”.

W ostatnich latach życia codziennie wykonywał rysunek lwa, aby oddalić myśli o śmierci. W ciągu długiej i pełnej sukcesów kariery wyprodukował łącznie ponad 30 000 obrazów, szkiców, drzeworytów i obrazów do książek z obrazkami.

Krakowska wystawa

Hokusai sporo podróżował po Japonii, a na jego pracach często odnajdziemy motyw wędrówki. To właśnie ona nawiązuje do charakteru wystawy. Niczym po kamiennej ścieżce podążamy za kolejnymi drzeworytami: najpierw z serii 36 widoków na górę Fudżi, przez zilustrowany przez Hokusaia świat poezji, antologii japońskich i chińskich, także antologii legend, po cykl ośmiu wodospadów, świat duchów yurei i wpływ dzieła Manga na dzisiejszą mangę. Wszak współczesne komiksy japońskie nawiązują między innymi właśnie do „szkiców wychodzących swobodnie spod pędzla” jakie czynił sam Hokusai. Całość wystawy dopełnia delikatna japońska muzyka.

Gdyby nie „Manggha”…

Gdyby nie fascynacja japońskimi drzeworytami i ogólnie Japonią Feliksa Jasieńskiego, pewnie dziś nie oglądalibyśmy tych pięknych drzeworytów w Krakowie. Jest on nadal jednym z największych darczyńców krakowskiego Muzeum. Podarował znaczną część prezentowanych na wystawie drzeworytów. Jego zbiór uzupełnia 80 drzeworytów podarowanych przez dr. Jensa Wiebela z Hamburga. W ten sposób wystawa osiąga blisko 180 planszami drzeworytniczych i 45 albumami.

Moja reakcja

To jasne, że byłam oczarowana. Najbardziej jednak ciekawiły mnie nie tyle słynne obrazy Fudżi, a życia codziennego mieszkańców Japonii, pomysły jak np. most łyżwowy na powiązanych z sobą łodziach czy ukazanie zwierząt. Nigdy nie wgryzałam się w technikę drzeworytu, stąd zdziwiło mnie, że widywałam ten sam malunek kilkukrotnie, ale w innych kolorach. Okazało się, że właśnie to jest normą: wszak drzeworyt działał jak odbitka, którą można było dowolnie pomalować.

Bardzo przyciągające były także prace związane z japońskimi upiorami. Nie dość, że sama ich wystawa była oddzielnie od ogólnej, jakby te duchy miały wodzić na manowce, to jeszcze różniła się ona muzyką, a każda z prac opatrzona była ciekawą historią samego zjawiska czy straszydła, a także czasami anegdotkami związanymi z powstaniem dzieła:

„(…) Hokusai, namalowawszy pewnego razu przerażającego upiora, zapragnął namalować przerażenie osoby, której się ten upiór ukazuje. Jak zdobyć modela? Artysta charakteryzuje się na upiora i ukazuje się nagle… swojej żonie, która dostaje spazmów. Mąż chwyta za pędzel i maluje, maluje, maluje. Mąż, być może, nie wzorowy, ale jaki artysta”.

Co, gdzie, jak?

Wystawa powstała w setną rocznicę podarowania drzeworytów i 160 rocznicę urodzin Jasieńskiego. Wystawa trwa do: 5 grudnia 2021 roku

We wtorki wstęp do Muzeum Narodowego w Krakowie jest Bezpłatny. W inne dni należy się już opłata, z tym, że zniżki mają m.in. uczniowie, studenci (płacą tylko złotówkę!), emeryci i renciści, posiadacze Karty Dużej Rodziny. Dzieci do lat 7 wchodzą za darmo.

We wtorki bezpłatny jest także wstęp do Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha.