Koniec mangi wydawanej w Jumpie! Czyjej? Bakuman [tom 14-17]

Koniec mangi wydawanej w Jumpie! Czyjej? Bakuman [tom 14-17]

10 kwietnia 2020 1 przez Monika Kilijańska

W kupie raźniej jak mawiała polska szlachta prowadząc swoje wojenki, jednak czy taka myśl może przyświecać autorom scenariuszy? O ile rysunki w mangach często są wykonywane przez cały zastęp asystentów, o tyle scenariusz zwykle trzymany jest w rękach jednej osoby. A gdyby tak i tu wprowadzić inteligencję zbiorową?

Bohaterowie

Nanamine spaja te rozdziały jak nikt. Poznajemy go w 14-tym tomie jak walczy dość nietypowym pomysłem o zaistnienie w świecie mangi. Pomysł nie wypala, ale za to ewoluuje, by w 17-tym tomie dojść do profesjonalnego poziomu. To sporo jak na jeszcze nastolatka (poznajemy Nanamine jako 18-latka). Toru to syn bogacza. W szkole nie miał zbyt wielu znajomych, jednak po przeczytaniu mangi duetu Ashirogi pt. Światem rządzi wiedza i pieniądz stwierdził, że bierze drogę bohaterów mangi. Przekupił przyjaciół, postawił też na rozbudowaną wersję burzy mózgów, by tworzyć scenariusze. Raz prawie udało mu się wydać mangę battle royale Klasa prawdy dzięki grupie internetowych pomocników przy pisaniu scenariusza i świetnych rysunków sensei Nakaia. Właściwie niepowodzenie zrzucił na swojego redaktora, młodziutkiego Kosugi. Teraz, znowu dzięki pieniądzom, celuje znacznie wyżej. I chce pokazać, że redaktorzy nie są do wydania mangi w Jumpie do niczego potrzebni.

Fabuła

Te cztery tomy scala klamrą Nanamine i jego karkołomny pomysł n zbieranie danych do scenariusza. Początkowo namawia on nieznajomych na czacie, by dzielić się pomysłami i razem, ale pod nazwiskiem Nanamine, napisać taki scenorys, by wejść z serią do Shonen Jumpa. Zaczynają od celowania w wygraną Treasure Jump. Historia okazuje się być bardzo podobna do PCP Ashirogich. Choć ostatecznie wygrana nie trafia do Nanamine, jednak jego talent zostaje dostrzeżony. I tu, zamiast euforii, pojawiają się pierwsze zgrzyty. Nanamine łamie wszelkie zasady, jakie dotąd panowały w redakcji. W końcu rzuca Mashiro i Takagiemu wyzwanie: obydwoje mają napsiać historię na ten sam temat. Czy wygra doświadczenie i zapał duetu czy może burza mózgów i inteligencja zbiorowa?

Po ogłoszeniu wyników tego wyzwania Nanamine wcale nie zmienia swojego postępowania. Owszem, uczy się na błędach, ale nie tak, jak byśmy tego oczekiwali. On udoskonala tylko to, co wcześniej nie działało: zależność wyników od władzy. To on ma być władzą, a zapewnia to pieniędzmi. Na jego pomyśle wyrasta prawdziwa korporacja: z nauczycielami, jednymi z najlepszych, wywodzącymi się ze światka rysowników, starymi mangakami, którzy normalnie byłby już emerytami, ale jeszcze chcą odbić się choć raz i wyjść z własną serią. To oni zawierzają młodzikowi i stają się pionkami w grze Nanamine. Czy rzeczywiście unowocześnione pomysły chłopaka wystarczą, by zatrząść światem mangi?

W tym wszystkim jest jeszcze stara gwardia, czyli nasi bohaterowie. Tym razem bardziej skupimy się na Niizumie, niż Muto Ashirogim. Czytając Bakumana ciągle mam z tyłu głowy słowa Eijiego: „jak będę najlepszy, będę mógł zakończyć serię dowolnej mangi”. Obiecuję, że właśnie w tej części dowiecie się, co to będzie za seria. I będzie to bomba sezonu!

Kreska

Bakuman to zdecydowanie nie jest shonen. Choć może i jest, ale to nie bijatyka tu gra pierwsze skrzypce, tylko walka na pomysły i umysły. Może dlatego wszelka przemoc tak rzadko zajduje tu miejsce, a jeśli jest, to albo w komicznym albo epizodycznym formacie. Tym razem dojdzie do mordobicia: Kosugi nie wytrzyma i zada Nanamine kilka uderzeń prostych pięścią. To poprawne kadry, ale szału nie robią. Dla mnie ciekawsze wydają się pod względem graficznym projekty postaci. Tym razem na moje uznanie zasłużył Mikihiko Azuma. Nie mamy w tej mandze zbyt wielu starszych postaci. Dorośli najczęściej byli z przedziału wiekowego 20-40 lat, a nie starsi. Tu mamy wychudzonego, zmęczonego 50-latka. Widać, że to doświadczony mangaka, że raczej będzie to jego ostatnie dzieło życia, o ile dostanie serializację. Podoba mi się ukazanie jego emocji, a w końcu poddanie się. Jest w tym wszystkim jakiś spokój, którego u energicznych młodzików brakuje.

Ciekawostka

Pewnie pamiętacie z wczesnych klas podstawówki, że jak pisało się piórem, to w zeszytach robiły się kleksy, a po wygumowaniu ołówka zostaje masa startej gumki na kartkach. Mangacy mają podobny problem. Jednak na wszystko jest rada. Resztki gumki czy ścinki rastrów wymiatają specjalną miotełką z piór (Eiji nosi takie miotełki pod bluzą, wystają z niej non stop), a nadmiar tuszu wchłania bibuła.

Podsumowanie

Świetne cztery tomy Bakumana z dwoma bardzo ciekawymi historiami, które wprawdzie odsuwają nas od głównego wątku: miłości i przysięgi, że po wydaniu anime odbędzie się wielki ślub. Niektóre sceny, jak te z Azumą czy Eijim naprawdę mnie rozczuliły, inne, szczególnie związane z prawami autorskimi w obydwu pomysłach Nanamine, niesamowicie rozsierdziły. Jestem gotowa na powolne kończenie serii. Jeszcze tylko trzy tomy!

Pozostałe recenzje serii Bakuman: [tom 1], [tom 2], [tom 3], [tom 4], [tom 5], [tom 6], [tom 7-13].


Na szybko:

Doczekujemy się momentu, kiedy obietnice Eijiego, że zamknie jakąś wydawana w Jumpie mangę kiedy będzie najlepszy! Było to pytanie, które podświadomie towarzyszyło podczas czytania każdego kolejnego tomiku. Bo może to już, właśnie teraz! Poza tym poznajemy dwie dość ciekawe koncepcje wydawnicze, które nawet w świecie mangi są mocno naciągane, a co dopiero, gdyby zdarzyły się w życiu realnym. Manga powoli zmierza ku finałowi.

Moni zdaniem:

Fabuła: 9/10
Kreska: 8/10
Bohaterowie: 9/10