Hrabia Monte Christo – manga a powieść

Hrabia Monte Christo – manga a powieść

14 stycznia 2020 1 przez Monika Kilijańska

Często słyszę pytania „jak rozpalić w dzieciach (i dorosłych) miłość do książek?”. Dla mnie nie ma lepszego sposobu jak tylko pozwolić czytać dzieła lżejsze, dostosowane do ich wieku i takie, które mogą nie tylko wyobraźnią, ale i wzrokiem chłonąć. Choćby właśnie komiksy i mangi na podstawie klasycznej prozy. Takim przykładem może być Hrabia Monte Christo.

Bohaterowie

Hrabia Monte Christo to dość zagadkowa postać. Nikt go nie zna, budzi respekt wśród Paryżan ale i wśród lokalnych włoskich zbójów. Szasta pieniędzmi na prawo i lewo. Jest pewny siebie, oczytany, obeznany w świecie. Punktualny, zadbany, nieco posępny i blady, czym przypominać może wampira. Ma własną niewolnicę, choć przecież niewolnictwa w Europie od dawna już nie ma. Z impetem wkracza na francuskie salony, gdzie robi furorę. Zawsze w zanadrzu ma jakąś anegdotkę. Ma gest i potrafi zjednać sobie każdego. Do tego niesamowicie opowiada. Jest dobrym obserwatorem i potrafi zdobywać jak nikt informację. Mistrz intrygi. A naprawdę… nie jest tym za kogo go uważają! To zwykły, choć to chyba nie to słowo, marynarzem, który zwyczajnie miał pecha. A może szczęście?

Fabuła

Edmund Dantes ma wszystko, co można by było zazdrościć: młodość, dobrą posadę marynarza, przyszłość jako kapitan, kochającą piękną narzeczoną, świetnego chlebodawcę Morella, kochającego ojca, wiernych przyjaciół Danglarsa i Fernanda, wreszcie także odrobinę odłożonych na przyszłość pieniędzy. Ale los, który dotychczas mu sprzyja, odwraca się. Młody człowiek trafia do więzienia i nie może się pogodzić z tym, że nawet nie wie dlaczego. Kiedy już wszystko wydaje się być skończone poznaje więźnia z celi obok, uważanego za szaleńca, ojca Farię. To on nie tylko daje mu nadzieję, ale i naukę czy też sposobność ucieczki. Z jego zadami i pewnym małym sekretem Dantes przemienia się w hrabiego Monte Christo i zamierza odebrać wszystko to, co inni zyskali wraz z jego zniknięciem. Intryga jednak wymyka się spod kontroli. Czy człowiek może wymierzać sprawiedliwość niczym Bóg?

Kreska

Ena Moriyama ma w swoim dorobku jeszcze jedna mangę, Herezja miłości, która cechuje taka sama dbałość o szczegóły jak w Hrabi Monte Christo. Zdobienia sukni, obłęd w ochach, szaleństwo więzienia czy też przepych paryskich salonów zostały idealnie oddane i czuć w nich klimat epoki. Choć projekty, hmm, pełnych biustów czasem odrobinę przeszkadzały i nie pasowały do konceptu całości, nie były zbyt częste (choć nachalne!), by zniweczyć dobre wrażenie. Po projekcie okładki byłabym ciekawa anime na jej podstawie, bo historia świetna i aż prosi się o serializację.

Uwaga! Kilka razy pojawiają się kadry dość mocno wydekoltowanych dziewcząt. Ubranych, ale… no… dość frywolnie i w dwuznacznych pozach. Żeby nie było, że nie mówiłam! Książka raczej nie dla zupełnie młodego czytelnika.

Ciekawostka

Autorka mangi wspomina, że jej ulubioną lekturą z dzieciństwa (!) jest Hrabia Monte Christo Aleksandra Dumasa (ojca). Może to dziwić, bo w japońskiej wersji jest to 7-tomowa kobyła. W polskiej wcale nie jest lepiej: jednotomowa wersja tej książki liczy, bagatela, 1472 strony! Ja, co tu mówić, przeraziłam się ilości i postanowiłam posłuchać audiobooka. Zajęło mi to prawie 47 godzin! Tyle, że i autorka była zachwycona raczej wersją dla dzieci, nie tak opasłą, a nie pierwowzorem, więc nie dziwota, że w dzieciństwie zaczytywała się w klasykach.

Co takiego jest jedna w tej książce, że od 1844 roku porywa tłumy? Przede wszystkim intryga. To doskonała powieść nie tylko płaszcza i szpady, ale i kryminał czy książka przygodowa. Trup i zemsta to tak naprawdę główne bohaterki tej klasycznej powieści. Do tego świetne opisy i staromodnie prowadzone dialogi, pokazujące z jaką kulturą można prowadzić rozmowę. Początkowo możemy się zagubić w mnogości bohaterów, w zawiłościach fabuły, która dzieje się i w Rzymie i w Paryżu, jednak szybko odnajdujemy wspólne wątki, powiązania, koligacje. Wszystko, każdy drobny szczegół co nawet pozornie nie miało ze sobą większego związku, jak np. jakich języków uczy się w więzieniu Dantes, składa się w spójną całość, która po prostu chce się czytać (słuchać). Można by rzec, że taka klasyczna literatura może nudzić, ale nic bardziej mylnego. Im więcej otrzymywałam szczegółów, tym bardziej zastanawiało mnie do czego będą one potrzebne, co zrobi z nimi tytułowy hrabia i nie pozwalało odłożyć lektury spokojnie na później. Warto sięgać po takie klasyki!

Podsumowanie

Najpierw przeczytałam książkę (a dokładniej przesłuchałam), na podstawie której powstała manga, potem sięgnęłam po mangę. I nie wiem, czy właśnie taka kolejność nie jest najlepsza, bo choć manga jest naprawdę dobra, to jednak można w wielu miejscach się pogubić. Nic dziwnego: autorka musiała nieco nagiąć kolejność ukazywania kolejnych faktów, by fabuła ładnie się zazębiała. W końcu musiała zmieścić wielotomowe dzieło w jednym tomiku mangi. Ale udało się i otrzymujemy naprawdę ciekawą interpretację graficzną klasycznej powieści. Nie wiem, czy czytając najpierw mangę nie stwierdziłabym, że w sumie znam zakończenie, to po co czytać książkę.


Na szybko:

Skoro autorka mangi najpierw czytała, i to wielokrotnie, powieść Hrabia Monte Christo (w wersji dla dzieci, ale jednak), a potem narysowała i opowiedziała ją w formie mangi, to czytelnikom też polecam właśnie taką kolejność. Sprawi to, że rozsmakujemy się w pełni w tej XIX-wiecznej powieści, której kanwą fabuły jest zemsta za niesprawiedliwe wtrącenie do więzienia niewinnego człowieka.

Moni zdaniem:

Fabuła: 7,5/10
Kreska: 7,5/10
Bohaterowie: 6/10