My Summer In Seoul, Rachel Van Dyken

My Summer In Seoul, Rachel Van Dyken

10 stycznia 2024 0 przez Monika Kilijańska

Ignorancja prędzej czy później potrafi się na nas zemścić. Nie wie tego lepiej Grace, bohaterki My summer in Seoul, która przyjechała do Korei na spokojny staż wakacyjny, a wpadła w sam środek niezłej dramy w k-popowym światku, związanej z come backiem jednego z bardziej znanych męskich zespołów.

Bohaterowie

Grace ukończyła studia muzyczne w Stanach. To pół Amerykanka – pół Koreanka, jednak nie bardzo poznała swoja kulturę mieszkając poza Koreą. Języka nie zna wcale.

Mam nieco sprzeczne odczucia co do kreacji postaci. Bardzo niespiesznie dowiadujemy się o życiu chłopaków. Podsyca to wprawdzie ciekawość i sprawia, że czujemy się jak wyszukujący newsów fani, jednak nieco dystansuje. Mniemam, że był to celowy zabieg, fabuła bowiem wyjawia, że wytwórnia właśnie dba, by niewiele informacji o życiu SWT dostawało się do opinii publicznej, właśnie by spowodować ciekawość. Ale też, by nie wynikały z tego żadne dramy i problemy.

Zobacz recenzję książki o zespole K-Popowym BTS: BTS. Koreańska fala

Jak już przy problemach jesteśmy… Jest tu sporo problemów. Na pierwszy ogień idzie ignorancja i amerykańskość Grace, która naprawdę może wkurzać. Jest jednak sporo problemów w samym zespole. Niby są ze sobą blisko, jednak azjatycka maniera, by zostawiać potrzebującego z jego problemami, kończy się tym, że Rea jest przeciążony odpowiedzialnością, Sooke nikt nie bierze na poważnie, bo jest młody, Lucas nie wytrzymuje presji i miota się od gniewu po depresję, a Soli jest wyprana z uczuć. Zdecydowanie potrzebna byłaby tu niejedna sesja z terapeutą, jednak to przecież zaszkodziłoby wizerunkowi grupy. A to grupa, a nie jednostka jest w Korei najważniejsza.

Fabuła w skrócie

Grace nagle dostaje posadę w Seulu, u przyszywanego wujka. Jako, że nie może znaleźć nic w Stanach, postanawia zrobić wakacyjny staż. Przecież będzie to świetnie wyglądało w CV! Jednak jej brak doświadczenia i podstawowych niuansów rządzącym rynkiem k-popu zemści się na niej bardzo szybko. Jej ignorancja będzie powodem wielu wpadek, ale nic chyba by jej nie przygotowało na bycie niańką dla znanego zespołu k-popowego, który będzie miał niedługo comeback, a w tle majaczy potężna afera towarzyska. 

Mamy tu typowe love to hate i jeszcze trójkąt miłosny. Jest to książka oznaczona jako 18+.

Ciekawostka

Choć akcja dzieje się w Korei, nie doświadczymy za wiele koreańskich smaczków. Ot, trochę będzie wzmianek o kulturze. Właściwie fabuła jest dość klaustrofobiczna i skupia się na mieszkaniu oraz salach treningowych chłopaków. Szkoda, bo każdy rozdział poprzedza całkiem ciekawa grafika panoramy Seulu, więc chciałoby się poczuć bardziej samo miasto. Choćby taka wieża telewizyjno – obserwacyjna N Saul Tower, będąca charakterystycznym punktem panoramy. Ale ciekawszym wg mnie punktem miasta jest Statua Gangnam Style. Tak, tak, ona nawiązuje do słynnego utworu zespołu Psy. Statua jest gigantyczną parą rąk z brązu, która układa się tak samo jak podczas tańca ukazanego w teledysku do Gungnam style. Obiekt znajduje się po wschodniej stronie centrum handlowego COEX Mall w dzielnicy, a jakże, Gangnam-gu. Co więcej piosenka zabrzmi, gdy zbliży się do statuy.

Podsumowanie

Ciekawe jest ukazanie świata idoli k-popowych na przykładzie fikcyjnej grupy SWT, jak i asystentki Soli, która kiedyś była trainee, ale porażka w walce o debiut skierowała jej tory kariery na druga stronę przemysłu muzycznego. Sama raczej jestem obserwatorem fenomenu, niż jego fanem, dlatego ciekawie mi się czytało o niuansach związanych z tym dalekim rynkiem muzycznym.

Sporym plusem jest biogram wraz z rysunkami poszczególnych członków SWT, znajdujący się na początku książki. Pomaga nieco zwizualizować sylwetki pięknych chłopców i możemy przez chwilę poczuć się niczym Grace w jej pierwszych godzinach na stażu, ze szczątkową ilością informacji.

Ogólnie czyta się My summer in Seoul dobrze, choć od razu widać, że to lektura skierowana raczej do młodszego, skłonnego do zadurzania się w pięknych chłopcach i podążającego za trendami w muzyce i modzie czytelnika. Jest sporo rzeczy, które mogą irytować, jak choćby bohaterowie. Mogę przyczepić się nieco do tłumaczenia czy też szyku niektórych zdań, jednak były to marginalne wpadki.

Oficjalna recenzja dla portalu PapieroweMotyle.pl


Moni zdaniem:

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7 /10