Dni, których nie znamy

Dni, których nie znamy

18 stycznia 2023 0 przez Monika Kilijańska

Dawno komiks nie doprowadził mnie do łez. Choć fabuła zmierzała właśnie w tym kierunku, w którym nastąpił ten łzawy dla mnie moment, to nadal łudziłam się, że życie bohatera, schizofrenicznego Lubina, potoczyło się inaczej. Że będzie happy end. Oto poetyckie Dni, których nie znamy.

Bohaterowie

Śledzimy losy Lubina, młodego wysportowanego mężczyzny, gimnastyka pasjonującego się teatrem, prowadzącego dość proste życie w rytmie dorywczych zajęć i pokazów. Poznajemy go jako długowłosego 23-letniego wegetarianina. Jest naiwny, sympatyczny, patrzy z optymizmem w przyszłość. Nie interesuje go władza czy pieniądze, a rozwój swego zainteresowania i przyjaźń. Można by uznać, ze jest nieco aspołeczny, bo wszystko, co robi, jest nad wyraz egoistyczne i nie służy bogaceniu się społeczeństwa. Ba, kiedy zostaje wyrzucony z pracy, nie kwapi się, by znaleźć nową. Problemem stają się jego ciągłe, dwudniowe i potem coraz dłuższe nieobecności. Szuka zrozumienia najpierw u przyjaciół, przybranej rodziny, potem u psychologa. Nie potrafi jednak poradzić sobie psychicznie ze swoim drugim “ja”, uważając je za intruza, odbierającego mu życie.

Fabuła

Pewnego dnia, po upadku, Lubin zda sobie sprawę, że za każdym razem, gdy idzie spać, budzi się po dwóch dniach snu. Ale najbardziej zdumiewające jest to, że nie spał przez te dwa dni, ale przeżył swój dzień, nie pamiętając o nim. Szybko pojmuje, że nie chodzi o amnezję, ale o to, że ktoś inny, inny “on” też na przemian przeżywa swoje życie za niego. Swoiste alter ego, bardziej materialistyczne i konkretne, o innych zainteresowaniach i zachowaniach, tonie głosu, a nawet diecie. Interesującym wyborem jest skupienie się na Lubinie, jego alter ego interweniuje tylko od czasu do czasu za pośrednictwem różnych pośredników, pozostawiając tajemnicę, której nie potrafi rozwikłać nawet terapeuta, do której obydwie strony Lubina chodzą. We wszystko wprowadzeni są koledzy z jego grupy akrobatyczno-magicznej i z czasem najbliższa rodzina. Wszystko byłoby nawet znośne, gdyby nie coraz dłuższe absencje tego właściwego Lubina. A może… może to nie on jest tym właściwym?

Kreska

Styl Timothé le Bouchera jest bardzo prosty. Linia jest cienka i okrągła, bardzo płynna. W połączeniu z prostymi wzorami i jasnymi tłem ukazuje życie bohatera jako pasmo szczęśliwych dni. Tytuł może nie zachwyca swoją techniczną stroną i pomysłowością wizualną, jednak ogląda się go z ciekawością, zwłaszcza wyłapując pojawiające się z biegiem czasu w bohaterach różnice .

Ciekawostka

Lubin cierpi na dość ciekawy przypadek schizofrenii. Wbrew temu powszechnemu przekonaniu, schizofrenia nie oznacza posiadania więcej niż jednej osobowości (tzw. „rozdwojenia jaźni”). Chodzi tu bardziej o rozszczepienie pomiędzy tym, co chora osoba myśli, robi i czuje. Jeśli do chodzi do niedostosowania uczyć czy czynów do sytuacji, może dojść do zaburzenia funkcjonowania i rozpadu osobowości człowieka. Ryzyko zachorowania na tę chorobę psychiczną wynosi około 1% i najczęściej dotyka osób przed 30-tką.

Podsumowanie

Ta historia ilustruje uczucie dwoistości, które może w nas mieszkać i jak nasze przeznaczenie mogło być radykalnie odmienne. Jak wynik jednego może utrudniać osiągnięcie drugiego. Jeden z najlepszych komiksów przeczytanych przeze mnie w tym roku. Historia, która rozdarła moje serce i sprawiła, że jestem bardzo wdzięczna za czas, który mam.


Na szybko:

Powolnie snuta historia, która łączy w sobie wątki przyjaźni, miłości, schizofrenii, ale i tego, jak można postrzegać swoje życie, jak małe zmiany mogą radykalnie zmienić przeznaczenie.

Moni zdaniem:

Fabuła: 9/10
Kreska: 7/10
Bohaterowie: 9 /10