Małe pożegnanie to niedopowiedzenia okrywające niewygodną prawdę

Małe pożegnanie to niedopowiedzenia okrywające niewygodną prawdę

28 czerwca 2018 18 przez Monika Kilijańska

Być może teraz, w dobie internetu i mediów społecznościowych, telefony zaufania nie są już tak popularne jak kiedyś. Niemniej nadal warto słuchać co mają inni do powiedzenia, posłuchać problemów, bo nie zawsze pierwsze sygnały proszące o pomoc mogą być odczytane prawidłowo. Małe pożegnanie to nie jest lektura rozrywkowa. To kawałek ładnego dramatu.

Bohaterowie

Christine jest główną bohaterką komiksu Małe pożegnanie. Pracuje w callcenter telefonu zaufania. Jest już doświadczoną telefonistką, dlatego potrafi oddzielać życie zawodowe od prywatnego. Na tyle, że nie widzi niepokojących symptomów, jakie wysyła jej jej własna córka. Christie jest samotną matką nastolatki. Jest rozdarta pomiędzy uczucie do dojrzałego mężczyzny, z którym ma dość chłodne relacje, a dawną miłością, która dopiero po latach znowu stara się o względy kobiety twierdząc, że w końcu dorósł do poważnego związku.

Christine próbuje sobie poradzić z dość chaotyczną uczuciową sytuacją. Do tego jest w trakcie pisania swojej pierwszej książki, więc świat realny, praca, dom, ukochani mieszają się jej z sytuacjami, jakie chce zawrzeć w powieści. W końcu skłania się ku dawnemu uczuciu. Kiedy coś jej w życiu nie idzie w takim kierunku jak by chciała, ma patent na reset: składa z papieru mały samolocik, podpala go i puszcza w przestworza. W raz z płonącym papierem giną jej problemy. Ale czy na pewno?

Fabuła

Komiks scenariusza Marvano to typowy dramat obyczajowy. Christine pracuje jako doświadczona telefonistka w telefonie zaufania. Ma już na tyle doświadczenia, że nie robi błędów nowicjuszy: nie przejmuje się prywatnie swoimi rozmówcami, nie szuka nekrologów po gazetach czy też nie zdradza swojego prywatnego numeru telefonu, by pomóc. A kiedyś tak zrobiła. Teraz, po latach, kiedy udało jej się samotnie wychować dwie córki z różnych związków oraz w końcu w miarę ustabilizować życie ze starą miłością, dostaje telefon od osoby, z którą kiedyś dużo rozmawiała poprzez telefon zaufania. Ba, nawet zaprzyjaźniła się. Pech, a może właśnie szczęście, sprawił, że przyjaciółka stała się jej późniejszą konkurentką w miłości. Ten telefon okazał się od kogoś młodego, być może córki przyjaciółki. Jednak czy to na pewno telefon o niej samej?

Scenariusz wydaje się dość poszarpany. Choć cała opowieść skupia się na Christine, to równie silnie promieniuje na inne, zwłaszcza córki Christine. Dużo jednak tu niedopowiedzeń i dziejących się poza kadrami sytuacji, co tylko wodzi za nos czytelnika i powoduje zamieszanie w głowie. Do tego korowodu chaosu dołączyć jeszcze trzeba trapiące bohaterkę sny wzmagające poczucie bezsilności i brak wsparcia oraz głośną narrację samej Christine, która usiłuje sklecić swoja pierwszą książkę. Tak przedstawiona fabuła jest trudna dla czytelnika, więc polecam przede wszystkim osobom mocno zdeterminowanym, a tym mniej proponuję zrobić tak jak ja: przeczytać jeszcze raz, by zrozumieć.

Kreska

Za rysunki w przypadku tego komiksu odpowiada Magda, doświadczona rysowniczka znana np. z cyklu Charlie. Na szczególną uwagę zasługują rysunki związane z marzeniami sennymi bohaterki, które przepięknie bawią się kolorem i perspektywą, dodając niesamowitości jakiej możemy doznać tylko w snach. W części ukazującej realne życie kolory są stonowane i delikatne, co jeszcze bardziej uwypukla różnicą między jawą a snem. Brakuje mi jednak dokładniejszego odwzorowania mimiki twarzy. Czasem wydawało się, że to nie żywe postacie rozmawiają ze sobą, a pary androidów z kiepsko unerwionymi mięśniami twarzy. Wprawdzie można wiele wyczytać z oczu bohaterki, jednak czasem trochę to za mało. Niemniej komiks ogląda się naprawdę przyjemnie.

Podsumowanie

Małe pożegnanie nie jest pozycją łatwą do przyswojenia, ale na pewno warto zwrócić na nią uwagę. Z pozoru trywialne życie młodej kobiety rozdartej w miłości i z wymagającą pracą zmienia się po zaledwie jednym telefonie. Aby dobrze ten komiks odebrać i odpowiednio zrozumieć, potrzeba pewnej dozy wrażliwości i empatii. Ja, emocjonalny czołg, musiałam mieć aż dwa podejścia, by zrozumieć wszystko jak należy. I nie żałuję, że dałam mu druga szansę.


Na szybko:

Trudny w odbiorze dramat obyczajowy, który jednak warto przeczytać nawet kilka razy, by zrozumieć każdy poruszany wątek. Tu, tak jak w życiu, wiele dzieje się poza kulisami.

Moni daniem:

Fabuła: 6/10
Kreska: 6/10
Bohaterowie: 6/10