Memuary graficzne Wandy Hagedorn: Totalnie nie nostalgia; Twarz, brzuch, głowa

Memuary graficzne Wandy Hagedorn: Totalnie nie nostalgia; Twarz, brzuch, głowa

3 sierpnia 2023 0 przez Monika Kilijańska

Słowo memuar pochodzi z języka francuskiego: mémoire. Memuar to nic innego jak pamiętnik, dziennik. Jest to nieco przestarzałe słowo, dlatego idealnie nadaje się do dzieł upamiętniających jakiś dłuższy okres. Takich jak komiksy Wandy Hagedorn.

Recenzja Totalnie nie nostalgia

Totalnie nie nostalgia to niezwykła, autobiograficzna powieść graficzna. Akcja tej historii obejmuje lata 1962-2016 i dzieli komiks na trzy wyraźne części: dzieciństwo, dorastanie i dojrzewanie. Autorka jest właściwie przedstawicielką kobiet dorastających w późnym PRL-u. Kobiet, które walczą o swoją przestrzeń w rodzinie i społeczeństwie w tych mocno siermiężnych czasach.

Wanda jest najstarszą z czterech sióstr. Żyje w patriarchalno-opresyjno-katolickiej rodzinie, w której panuje zasada Dulskiej “brudy trzeba prać we własnym domu”. Uwielbia swoją wyemancypowana babcię, która jest dla niej mentorką i z której starczą choroba nie potrafiła się pogodzić. Opowiada o podporządkowanej ojcu, tak jak z resztą wszystkie kobiety w rodzinie, ale walczącej o niezależność matce, katolickiej rodzinie na wsi. Przywołuje obraz sióstr, tak różnie reagujących na ojcowski gniew, który z czasem spowodował u nich różne sposoby radzenia sobie z przeciwnościami losu. Wreszcie wspomina drażliwe wątki: molestowanie, szowinizm, które są zamiatane pod dywan. Memuar jest historią bardzo osobistą i szczerą, w której nie brakuje trudnych tematów oraz najskrytszych rodzinnych sekretów.

Za stronę graficzną memuaru odpowiada Jacek Frąś. Autorka długo szukała artysty, który zrozumie polskie realia. Frąś podczas swojej pracy wspierany był nie tylko przez dostarczane przez nią archiwalne prywatne zdjęcia, ale i filmy. Wszystko to sprawia, ze dostajemy może nie przepiękny, ale siermiężny, szary ja PRL komiks, w którym osoby takie jak ja, rocznik 83′, bez trudu odnajdą cząstki własnego dzieciństwa. Czasem i tego traumatycznego. PRL-owska rzeczywistość nie wychyla się z każdego kadru, a jest nieco tylko przemycana w takich detalach jak podwórka-studnie, akcja stonka, wata zamiast podpasek, lep na muchy wiszący pod lampą, fotoplastykon w ścianie.

Recenzja Twarz, brzuch, głowa

O ile w Totalnie nie nostalgii autorka przenosi nas w dość odległe własne dzieciństwo, o tyle historia z Twarz, brzuch, głowa dotyczy sytuacji niedawnej. I tym razem, choć nieco wpływu ma na to patriarchat, autorka traumę zgotowała sobie sama. Tym razem Wanda jest już dojrzała kobietą. Jej dzieci są już samodzielne, a ona może się poświęcić pracy na rzecz feminizmu i gender. Jednak w pewnym momencie jedno zdanie obcej osoby sprawia, że Wandę dopada strach przed starzeniem się. Zaczynają się kolejne wizyty u kosmetyczek i lekarzy, kuracje, operacje. Nie wszystkie do końca udane. Powodem, dla którego poddaje się wciąż nowym zabiegom jest kult piękna, ale i bojaźń, że jako osoba uznana za starą będzie niewidzialna, mniej znacząca. Zdziwiło mnie mocno jak bardzo osoba tak poukładana, jaką miałam po lekturze Totalnie nie nostalgii, przejmuje się takimi drobnostkami jak zmarszczki na czole. Tym bardziej codziennie mierząc się np. z nierównościami kastowymi czy nieposzanowaniem praw kobiet w różnych krajach, w których pracowała. Przecież to nic złego, kiedy chce się wyglądać ładnie i czuć z tym dobrze.

W przypadku tego memuaru za rysunki odpowiada Ola Szmida. Jej rysunki już nie są tak toporne, a wyraziste i lekkie zarazem. Pastelowa tonacja i zaokrąglone kształty idealnie korelują z kanonami piękna. Świetnie też uwypukla ona wizję brzydoty, nakładając na twarz Wandy niezliczona liczbę linii zmarszczek, kiedy ta przegląda się w lustrze przed i po kolejnych zabiegach upiększających.

O autorce

Wanda Hagedorn urodziła się w Szczecinie. Tu przeżyła swoje PRL-owskie, pełne przemocy dzieciństwo. Po wybuchu reaktora w Czarnobylu wyemigrowała z mężem i dziećmi do Australii, gdzie przebywa do dziś. Feministka. Przez ostatnie dziesięć lat pracowała w organizacjach pozarządowych koordynując projekty na temat gender i zapobiegania przemocy przeciw kobietom. Jest niedoszłą reżyserką filmowa, dlatego tak bardzo spodobał jej się pomysł, by swoje przemyślenia i wspomnienia zawrzeć nie w formie literackiej, a graficznej. Komiks wydawał jej się do tego idealnym medium. Do dziś nie utrzymuje kontaktu z ojcem.

Czy polecam memuary Wandy Hagedorn?

Jestem na pograniczu. Pierwszy komiks uważam za zbyt ekshibicjonistyczny. Nie przygotowałam się na taką dawkę szczerości, jaką przedstawiła w nim autorka. Może niepotrzebnie nastawiałam się, że będzie to raczej publikacja jednak nostalgiczna; jakbym nie rozumiała tytułu. Drugi jest dla mnie nieco zbyt płaski i zawiły zarazem. Gubiłam się w cytowanych feministycznych dziełach czy ideologiach, za to zupełnie nie czułam problemu, z jakim boryka się autorka. Dla mnie starość jest czymś normalnym, zmarszczki wyrazem twarzy jak każdy inny, krągła figura akceptowalna jeśli nie idą za nią problemy ze zdrowiem. Ot, nie każdy jest wiotki, są przecież osoby bardziej opływowe i niezwykle pozytywne. I choć sama obecnie jestem w fazie odchudzania pocovidowych kilogramów (kawa plus ciastko w czasie lock downu procentowało!), to robię to nie z powodu lepszego efektu wizualnego, a zdrowotnego.

Niemniej uważam, że warto przeczytać te komiksy i samemu wyrobić sobie o nich zdanie. A szczególnie warto mówić o feminizmie, gender, mansplainingu, szowinizmie i nierówności.