Pluto – pierwsza manga o robotach, przy której się popłakałam [tom 1-3]

Pluto – pierwsza manga o robotach, przy której się popłakałam [tom 1-3]

20 czerwca 2019 2 przez Monika Kilijańska

Osamu Tezuka i Naoki Urosawa to dream team światowej mangi. Któż nie pamięta pierwszej naprawdę światowego kalibru mangi Tezuki Astro Boy? Zimna wojna, nieustanne zbrojenia, wizja nuklearnej zagłady były codziennością w wieczornych wiadomościach. Postępująca technologia pozwoliła ludziom wylądować na księżycu, a jak dotąd udało się to tylko raz. Nic dziwnego, że świat zaczął patrzyć w stronę robotyki coraz łaskawszym okiem. I nic dziwnego, że pojawiły się pytania o uczuciowość czy duchowość robotów i androidów. Bo czy maszyna może mieć serce? Cóż, w Pluto nie znajdziecie na ten temat odpowiedzi. Jednak powiem jedno – to właśnie przy mandze Pluto czytając historię o robotach pierwszy raz w życiu płakałam.

Bohater

Gesicht jest niemieckim robotem-detektywem, którego mogliśmy poznać już w Astro Boyu. Patrząc na niego dość łatwo ulec złudzeniu, że jest człowiekiem. To jeden z nowszych typów robotów, jakimi dysponuje policja. Żyje też jak człowiek: ma żonę, plany na wakacje, chodzi na badania kontrolne. Ot, codzienność w świecie, w którym roboty stanowią jakby drugą rasę. W Pluto pracuje dla Europolu. Jego ciało jest wykonane ze stopu zwanego Zeronium i jest w stanie strzelać niszczycielskim podmuchem, używając stopu jako powłoki.

Fabuła

Gesicht jest twardym detektywem Europolu gdzieś w niedalekiej przyszłości. Trafiają do niego różne trudne sprawy, jednak tym razem jest inaczej: poszukiwany jest sprawca morderstw robotów. To trudne czasy dla robotów. Nie dość, że nie mają one równych praw w ludźmi, choć wyglądają czasem łudząco podobnie, to jeszcze bywają modele bardzo kontrowersyjne, które brały udział w wojnie. Jednak w czasie pokoju te maszyny do zabijania muszą sobie jakoś inaczej radzić. Sprawa Gesichta dotyczy najbardziej znanych robotów takich jak Mont Blanc, stróż szwajcarskich lasów oraz inicjator pokoju na terenie Azji. Na podstawie nagrania dostępnego na karcie pamięci jednej z ofiar Gesicht zauważa sprawcę morderstw. Podejrzewa, że zabójstwa mogą być sprawką innego cyborga, który buntuje się w ten sposób przeciwko zakazom obowiązującym wszystkie roboty. Np. zakazowi krzywdzenia ludzi. Taki bunt spowodowałoby szok wśród społeczeństwa uzależnionego już od robotów. By rozwikłać sprawę spotyka się z robotem, który targnął się na życie człowieka. To on podsuwa mu myśl skupienia się na sześciu najdoskonalszych broniach masowego rażenia. Czy ma to związek z kolejnymi ofiarami?

Kreska

Jak oddać emocje jakie męczą robota? Czy robot może mieć emocje? Co widać na jego twarzy, na której nie ma mimiki? Z takimi problemami musiał zmierzyć się Urosawa, rysownik m.in. Monstera. I wyszło coś fantastycznego! Choć może czasem dziwić, że niektóre roboty są ludzkie, innym razem przypominają Disney’owskiego ET czy Wall-e’ego albo Rosie z Jetsonów, jednak to celowy zabieg. Roboty tak jak ludzie różnią się datą powstania, więc starsze modele, mimo upgrade’ów nadal wyglądają archaicznie, nieporęcznie czy wręcz topornie. Zawieszany czasem pusty wzrok robota mówi więcej niż niejedna mimika twarzy. Dodatkowo szczegółowość naprawdę cieszy oko i cała manga trzyma bardzo wysoki poziom.

Ciekawostka

Urosawa mógłby z powodzeniem być synem Tezuki. Autorów mangi dzielą 32 lata. Tezuka należał do pokolenia wymęczonego przez wojnę. Wtedy powstawały pierwsze komiksy, które chłonęły japońskie dzieci i pierwsze światowej sławy anime – Astro Boy właśnie. Rynek dopiero poznawał mangę. Jednak Tezuka wcale nie miał łatwo: wydawnictwo, w którym publikował, zbankrutowało, a na rynku mało było miesięczników z mangami. Mimo to Tezuka nie wrócił do medycyny (ukończył studia medyczne, ale nie odbył nigdy praktyki lekarskiej), lecz tworzył mangi aż do śmierci. Dziś jest on patronem jednej z najbardziej znanych nagród dla mangaków: Nagrodą Tezuki. Tym wyróżnieniem nagradzani są nowi twórcy mangi w kategorii: „Najlepsza historia”. Daje ona mangakom szansę na zaistnienie w branży.

Podsumowanie

Czy warto przeczytać pierwszy tom Pluto? Nie warto go nie czytać! To arcydzieło mang o robotach. Wprawdzie to nie mechy jak Evangelion czy Guandam, ale też nie androidy niczym w Ghost in the Shell. To coś więcej. To fantastyczna historia z pytaniem, na które jeszcze nie znamy odpowiedzi: co będzie, jeśli roboty będą miały uczucia.


Na szybko:

Nie trzeba też w żadnej mierze znać prac Tezuki, aby móc cieszyć się czytaniem tego tomiku. Choć Pluto jest powiązane z wcześniejszymi dziełami mistrza, to jest rozwinięciem historii jednej z pobocznych postaci Astro Boya i na tyle oryginalnym, że można je czytać bez znajomości innych mang Tezuki. Fantastyczne studium ludzkiej fascynacji robotyką i problemów, jakie może ona w przyszłości napotkać.

Moni zdaniem:

Fabuła: 9/10
Kreska: 8,5/10
Bohaterowie: 9,5/10