W Steins;Gate najgorzej być bananem doświadczalnym

W Steins;Gate najgorzej być bananem doświadczalnym

24 kwietnia 2018 23 przez Monika Kilijańska

Podróże w czasie to motyw dość powszechny w kulturze. Od filmów, po książki, kończąc na mandze bohaterowie mniej lub w bardziej udany sposób zmieniają przeszłość lub starają się zrozumieć przyszłość. Jednak chyba nigdy w Japońskich książkach z obrazkami nie potraktowano tak wielowątkowo tego tematu jak w Steins;Gate, który w końcu doczekał się niedawno drugiego sezonu. Zapraszam na recenzję pierwszego nim sięgniecie po kolejny.

Bohaterowie

Rintarou Okabe to naprawdę ekscentryczny samozwańczy naukowiec. Cechami szczególnymi jest wiecznie przywdziany biały kitel oraz rozmierzwiona czupryna i demoniczny śmiech. Uwielbia pić napój Dr Pepper.

Poza dziwnymi teoriami, masą niedziałających prototypów maszyn, które wynalazł, musi posiadać niezwykła charyzmę, bo normalnie nikt za takim dziwakiem nie poszedłby nawet dwa kroki. Jednak Rintarou, czasem nazywający sam siebie Kyōma Hōōin lub przez przyjaciółkę Okarin, potrafił zjednywać sobie ludzi i robić z nimi naprawdę szalone wynalazki. Jako główny „dyrektor” laboratorium znajdującego się w jego mieszkaniu usilnie próbuje wynaleźć wehikuł czasu. W skład grupy badawczej wchodzi haker Itaru Hashida vel. Daru i przyjaciółka Okabe z dzieciństwa Mayuri „Mayushii” Shiina, która w sumie nie rozumie nic z tego co konstruują chłopcy, jednak kibicuje im zagorzale. Daru z chęcią poznałby jakąś dziewczynę, ale ani jego styl życia związany z siedzeniem przy komputerze ani też aparycja nie sprzyjają jego marzeniom. Pozostają mu więc wirtualne znajomości. Mayushii to bardzo mocno bujająca w obłokach młoda dziewczyna. Lubi cosplay, pracuje dorywczo w kawiarni i zbiera wszystko co słodkie np. kulki Upa. Przedstawia się w ciekawy, acz czasem dzieciny i wkurzający sposób.

Każdy z nich jest członkiem zespołu badawczego i każdemu Okarin nadaje odpowiedni numer, by było bardziej profesjonalnie. Po jakimś czasie do zespołu dołącza Amerykanka, Kurisu Makise. To córka wielkiego naukowca, a zarazem bardzo błyskotliwy naukowiec. Sarkastyczna, wygadana, pewna siebie dziewczyna o rudych długich włosach. Także nosi kitel. Z Okabe spotykają się w dzień jej wykładu o mózgu, który jest zarazem dniem jej śmierci i dniem, od którego cała heca z przenoszeniem w czasie się zaczyna.

Fabuła

Śmierć Kurisu tak bardzo wstrząsnęła Okabe, że wysłał on maila do Daru. I dziwnym zbiegiem okoliczności nagle Okabe przenosi się w czasie poprzedzającym to zdarzenie. Okazuje się, że jeden z prototypowych gadżetów przyszłości jednak działa i potrafi wysyłać maile w przeszłość. Jest to na tyle ekscytująca i niebezpieczna informacja, że całą sprawą zaczynają się interesować organizacje takiej jak SERN, nasyłając smutnych panów w garniturach i z bronią w ręku. Także niektórzy znajomi starają się zmienić coś ze swojej przeszłości: a to płeć, a to śmierć bliskich, a to własną. Nie chcę za dużo spoilerować, ale pod koniec serii naprawdę było miżal walczącego o lepszą przyszłość dla każdego Okabe, zmęczonego, zrezygnowanego. Ach, nie myślałam po kilku pierwszych odcinkach, że ten wariat, którego śmiech i pozerstwo mnie irytowało, potrafi tak doprowadzić do głębokich emocji tkwiących na co dzień gdzieś tam głęboko we mnie.

Prawda naukowa w anime

Johna Titor

Sam rozwój fabuły jest uporządkowany, logiczny i pod względem technicznym czy naukowym wygląda naprawdę przekonująco. Cała idea podróży w czasie jest jasno przedstawiona, choć musimy trochę na to poczekać, bo sami bohaterowie muszą ją zrozumieć. Ale nie jest ona do końca zgodna z nauką. Jednak, choć przedstawione wydarzenia wyglądają na całkowicie fantastyczne, nie wszystkie nimi są. Przykładowo samo pojawienie się na forum Johna Titora to nie blef. Rzeczywiście w 1998 roku publikował w sieci informacje o tym, że przybył z przyszłości oraz przestrzegał np. przed wojnami czy spadkiem współczynnika urodzeń.

IBN5100

Poszukiwany przez laborantów sprzęt IBN5100 istniał w rzeczywistości, choć należy tu skorygować lekko nazwę. IBM5100 to jeden z pierwszych protoplastów dzisiejszych laptopów. Na ówczesne czasy, czyli 1975 rok, był on cudem miniaturyzacji: komputer z klawiaturą QWERTY, małym monitorem (choć można go było też podłączyć do zwykłego telewizora) oraz obsługiwał catridge przypominające kasety magnetofonowe (kto pamięta późniejsze Comodore ten wie o co chodzi).

SERN

Najbardziej jednak na uwagę zasługuje tu występująca genewska organizacja SERN. Rzeczywiście w Genewie mieści się instytucja naukowa o podobnym charakterze: CERN. I na dodatek posiada ona LHC, czyli wielki zderzacz hadronów. I jest on zdolny, przynajmniej teoretycznie, do wytworzenia małej czarnej dziury, a przy tym – podróży w czasie. Choć wiedza obecna pozwala teleportować zaledwie atomy, to kto wie co będzie za kilkanaście lat możliwe.

Mikrofala wyłączająca telewizory

Wpływ mikrofali na telewizory jest udokumentowany naukowo, choć nie w takiej formie jak widzieliśmy to w anime (telewizory na innym piętrze przestały działać). Ogólnie rzecz biorąc fala elektromagnetyczna z mikrofali trafiając na kineskop telewizora, który jest przy okazji akceleratorem cząstek, powoduje, że ekran przestaje świecić, bo odginana wiązkę działa elektronowego w monitorze, którego zadaniem jest trafianie w piksele na monitorze i wyświetlanie ich.

Podróżowanie w czasie

Samo podróżowanie w czasie teoretycznie jest możliwe, choć naukowcy spierają się, czy przypadkiem nie tylko do przodu. Warto zaznaczyć, że delikatną podróż w czasie można osiągnąć np. podczas podróży kosmicznej czy też bardzo dużemu rozpędzeniu się, osiągając prędkość większą od światła (co jest jednak niemożliwe). Są to tylko naprawdę krótkie okresy, bo np. przebywając w kosmosie dwa lata jesteśmy młodsi od swojego bliźniaka pozostawionego na Ziemi o 1/50 sekundy. Do tego dochodzi masa paradoksów jak paradoks dziadka czy też zasada zachowania energii we wszechświecie, którą podróżowanie w czasoprzestrzeni łamie.

Różne linie czasowe

Jednak w Steins;Gate nie mamy z samym podróżowaniem na jednej linii czasowej jak to jest choćby w O dziewczynie skaczącej przez czas czy Boku dake ga Inai Machi, a raczej zmianie obecnej na inną. Byłoby to logiczne biorąc pod uwagę np. doświadczenie Schrödingera z kotem w pudełku i trucizną aktywowaną przez źródło promieniotwórcze. Jest dokładnie 50% szans na to, że będzie jeden ze stanów (aktywacja trucizny, brak aktywacji trucizny), ale dopiero otwierając pudełko dowiemy się, w jakim stanie jest kot. Podczas którego w toku samego badania kot jest i martwy i żywy zarazem.

Ale to już teorie i mechanika kwantowa…

Kreska

Kreska nie jest tu mocno realistyczna, jednak to stanowi o jej charakterystyczności. Szczególnie mimika twarzy gra tu dużą rolę i jest prowadzona po mistrzowsku. Ciekawie też rozwiązane są motywy samego momentu zmiany czasoprzestrzeni.

Podsumowanie

Steins;Gate to kawał ciekawego anime. Coś nie tylko dla fanów science-fiction i zwariowanych naukowców, podróży w czasoprzestrzeni, ale także pięknych i mądrych kobiet, nagłych zwrotów akcji, a nawet kryminalnych zagadek. Fantastycznie przedstawione postaci, dość wolno rozwijająca się akcja, ale warto kilka pierwszych odcinków przeboleć, by zobaczyć całość do końca. A kolejna seria, Steins;Gate 0 ma jeszcze lepsze recenzje!

Podróże w czasie to motyw dość powszechny w kulturze. Od filmów, po książki, kończąc na mandze bohaterowie mniej lub w bardziej udany sposób zmieniają przeszłość lub starają się zrozumieć przyszłość. Jednak chyba nigdy w Japońskich książkach z obrazkami nie potraktowano tak wielowątkowo tego tematu jak w Steins;Gate, który w końcu doczekał się niedawno drugiego sezonu. Zapraszam na recenzję pierwszego nim sięgniecie po kolejny.

Bohaterowie

Rintarou Okabe to naprawdę ekscentryczny samozwańczy naukowiec. Cechami szczególnymi jest wiecznie przywdziany biały kitel oraz rozmierzwiona czupryna i demoniczny śmiech. Uwielbia pić napój Dr Pepper.

Poza dziwnymi teoriami, masą niedziałających prototypów maszyn, które wynalazł, musi posiadać niezwykła charyzmę, bo normalnie nikt za takim dziwakiem nie poszedłby nawet dwa kroki. Jednak Rintarou, czasem nazywający sam siebie Kyōma Hōōin lub przez przyjaciółkę Okarin, potrafił zjednywać sobie ludzi i robić z nimi naprawdę szalone wynalazki. Jako główny „dyrektor” laboratorium znajdującego się w jego mieszkaniu usilnie próbuje wynaleźć wehikuł czasu. W skład grupy badawczej wchodzi haker Itaru Hashida vel. Daru i przyjaciółka Okabe z dzieciństwa Mayuri „Mayushii” Shiina, która w sumie nie rozumie nic z tego co konstruują chłopcy, jednak kibicuje im zagorzale. Daru z chęcią poznałby jakąś dziewczynę, ale ani jego styl życia związany z siedzeniem przy komputerze ani też aparycja nie sprzyjają jego marzeniom. Pozostają mu więc wirtualne znajomości. Mayushii to bardzo mocno bujająca w obłokach młoda dziewczyna. Lubi cosplay, pracuje dorywczo w kawiarni i zbiera wszystko co słodkie np. kulki Upa. Przedstawia się w ciekawy, acz czasem dzieciny i wkurzający sposób.

Każdy z nich jest członkiem zespołu badawczego i każdemu Okarin nadaje odpowiedni numer, by było bardziej profesjonalnie. Po jakimś czasie do zespołu dołącza Amerykanka, Kurisu Makise. To córka wielkiego naukowca, a zarazem bardzo błyskotliwy naukowiec. Sarkastyczna, wygadana, pewna siebie dziewczyna o rudych długich włosach. Także nosi kitel. Z Okabe spotykają się w dzień jej wykładu o mózgu, który jest zarazem dniem jej śmierci i dniem, od którego cała heca z przenoszeniem w czasie się zaczyna.

Fabuła

Śmierć Kurisu tak bardzo wstrząsnęła Okabe, że wysłał on maila do Daru. I dziwnym zbiegiem okoliczności nagle Okabe przenosi się w czasie poprzedzającym to zdarzenie. Okazuje się, że jeden z prototypowych gadżetów przyszłości jednak działa i potrafi wysyłać maile w przeszłość. Jest to na tyle ekscytująca i niebezpieczna informacja, że całą sprawą zaczynają się interesować organizacje takiej jak SERN, nasyłając smutnych panów w garniturach i z bronią w ręku. Także niektórzy znajomi starają się zmienić coś ze swojej przeszłości: a to płeć, a to śmierć bliskich, a to własną. Nie chcę za dużo spoilerować, ale pod koniec serii naprawdę było miżal walczącego o lepszą przyszłość dla każdego Okabe, zmęczonego, zrezygnowanego. Ach, nie myślałam po kilku pierwszych odcinkach, że ten wariat, którego śmiech i pozerstwo mnie irytowało, potrafi tak doprowadzić do głębokich emocji tkwiących na co dzień gdzieś tam głęboko we mnie.

Prawda naukowa w anime

Johna Titor

Sam rozwój fabuły jest uporządkowany, logiczny i pod względem technicznym czy naukowym wygląda naprawdę przekonująco. Cała idea podróży w czasie jest jasno przedstawiona, choć musimy trochę na to poczekać, bo sami bohaterowie muszą ją zrozumieć. Ale nie jest ona do końca zgodna z nauką. Jednak, choć przedstawione wydarzenia wyglądają na całkowicie fantastyczne, nie wszystkie nimi są. Przykładowo samo pojawienie się na forum Johna Titora to nie blef. Rzeczywiście w 1998 roku publikował w sieci informacje o tym, że przybył z przyszłości oraz przestrzegał np. przed wojnami czy spadkiem współczynnika urodzeń.

IBN5100

Poszukiwany przez laborantów sprzęt IBN5100 istniał w rzeczywistości, choć należy tu skorygować lekko nazwę. IBM5100 to jeden z pierwszych protoplastów dzisiejszych laptopów. Na ówczesne czasy, czyli 1975 rok, był on cudem miniaturyzacji: komputer z klawiaturą QWERTY, małym monitorem (choć można go było też podłączyć do zwykłego telewizora) oraz obsługiwał catridge przypominające kasety magnetofonowe (kto pamięta późniejsze Comodore ten wie o co chodzi).

SERN

Najbardziej jednak na uwagę zasługuje tu występująca genewska organizacja SERN. Rzeczywiście w Genewie mieści się instytucja naukowa o podobnym charakterze: CERN. I na dodatek posiada ona LHC, czyli wielki zderzacz hadronów. I jest on zdolny, przynajmniej teoretycznie, do wytworzenia małej czarnej dziury, a przy tym – podróży w czasie. Choć wiedza obecna pozwala teleportować zaledwie atomy, to kto wie co będzie za kilkanaście lat możliwe.

Mikrofala wyłączająca telewizory

Wpływ mikrofali na telewizory jest udokumentowany naukowo, choć nie w takiej formie jak widzieliśmy to w anime (telewizory na innym piętrze przestały działać). Ogólnie rzecz biorąc fala elektromagnetyczna z mikrofali trafiając na kineskop telewizora, który jest przy okazji akceleratorem cząstek, powoduje, że ekran przestaje świecić, bo odginana wiązkę działa elektronowego w monitorze, którego zadaniem jest trafianie w piksele na monitorze i wyświetlanie ich.

Podróżowanie w czasie

Samo podróżowanie w czasie teoretycznie jest możliwe, choć naukowcy spierają się, czy przypadkiem nie tylko do przodu. Warto zaznaczyć, że delikatną podróż w czasie można osiągnąć np. podczas podróży kosmicznej czy też bardzo dużemu rozpędzeniu się, osiągając prędkość większą od światła (co jest jednak niemożliwe). Są to tylko naprawdę krótkie okresy, bo np. przebywając w kosmosie dwa lata jesteśmy młodsi od swojego bliźniaka pozostawionego na Ziemi o 1/50 sekundy. Do tego dochodzi masa paradoksów jak paradoks dziadka czy też zasada zachowania energii we wszechświecie, którą podróżowanie w czasoprzestrzeni łamie.

Różne linie czasowe

Jednak w Steins;Gate nie mamy z samym podróżowaniem na jednej linii czasowej jak to jest choćby w O dziewczynie skaczącej przez czas czy Boku dake ga Inai Machi, a raczej zmianie obecnej na inną. Byłoby to logiczne biorąc pod uwagę np. doświadczenie Schrödingera z kotem w pudełku i trucizną aktywowaną przez źródło promieniotwórcze. Jest dokładnie 50% szans na to, że będzie jeden ze stanów (aktywacja trucizny, brak aktywacji trucizny), ale dopiero otwierając pudełko dowiemy się, w jakim stanie jest kot. Podczas którego w toku samego badania kot jest i martwy i żywy zarazem.

Ale to już teorie i mechanika kwantowa…

Kreska

Kreska nie jest tu mocno realistyczna, jednak to stanowi o jej charakterystyczności. Szczególnie mimika twarzy gra tu dużą rolę i jest prowadzona po mistrzowsku. Ciekawie też rozwiązane są motywy samego momentu zmiany czasoprzestrzeni.

Podsumowanie

Steins;Gate to kawał ciekawego anime. Coś nie tylko dla fanów science-fiction i zwariowanych naukowców, podróży w czasoprzestrzeni, ale także pięknych i mądrych kobiet, nagłych zwrotów akcji, a nawet kryminalnych zagadek. Fantastycznie przedstawione postaci, dość wolno rozwijająca się akcja, ale warto kilka pierwszych odcinków przeboleć, by zobaczyć całość do końca. A kolejna seria, wersja alternatywna świata, Steins;Gate 0 ma jeszcze lepsze recenzje!


Na szybko:

Pierwsze kilka odcinków możemy narzekać na demoniczny śmiech protagonisty, jednak cała historia jest tak ciekawa, że zrozumiemy nawet ten nerwowy chichot na pokaz i jeszcze będzie nam żal Okarina, że musiał przechodzić wszystkie czasoprzestrzenie.

Moni zdaniem:

Fabuła: 9/10
Kreska: 8/10
Bohaterowie: 10/10