Chłopiec i czapla – ostatni film Miyazakiego?

Chłopiec i czapla – ostatni film Miyazakiego?

25 stycznia 2024 0 przez Monika Kilijańska

Chłopiec i czapla może, ale nie musi, być ostatnim filmem Hayao Miyazakiego. 82-letni szef Studio Ghibli ogłosił już wcześniej, że odchodzi na emeryturę po ukończeniu Księżniczki Mononoke w 1997 r., Spirited Away w 2001 r. i Zrywa się wiatr w 2013 r. Jego kolejny projekt, bardzo tajemniczy, okazał się sentymentalną podróżą po jego twórczości, wyrażającą nadzieję na przejęcie pałeczki przez młode pokolenie. Czy jest to jednak film dobry jak na Miyazakiego?

Bohaterowie

Mahito jest ledwie 11-latkiem. Jest bardzo zdecydowanym, odważnym i ciekawskim chłopcem. Lubi prace manualne. Bardzo związany z matką. Nie cofa się przed niczym, by ratować innych. Ma problem z akceptacją nowego związku ojca. Nadnaturalne zdarzenia przyjmuje raczej ze spokojem, bez zdziwienia, jakby zawsze uważał, że świat magii przeplata się ze światem realnym. Nie chce chodzić do szkoły, bo go w niej prześladują. Woli się samookaleczyć i okłamać dorosłych, niż zmierzyć z problemem rówieśniczym.

Fabuła

Historia zaczyna się od razu z wysokiego C: od nalotu bombowego na Tokio podczas drugiej wojny światowej i śmierci. Mahito i jego ojciec, podobnie jak rodzic i dzieci w Moim sąsiedzie Totoro, to rozbita rodzina, która przeprowadza się na wieś, aby ponownie połączyć się w całość. Tu ojciec poślubi młodszą ciężarną siostrę swojej zmarłej żony (lewirat i sororat był praktykowany nie tylko w okresie Meiji, ale i powojennej Japonii) i wprowadzi się do jej rodzinnej posiadłości, prowadzonej przez grupkę staruszków. Na terenie posiadłości znajduje się tajemnicza zrujnowana, która jest miejscem odpoczynku tytułowej czapli. Okazuje się, że w posiadłości od wielu lat dzieją się dziwne, niewytłumaczalne rzeczy. Gadająca czapla to przy tym wszystkim nic.

To, co mi się zdecydowanie nie podobało, to tempo akcji. Niby powolne, ale bardzo skaczące po fabule. Dostawaliśmy bohaterów znikąd bez większego wyjaśnienia i z bardzo dorozumianą rolą w filmie. Niektóre sceny wydawały się kompletnie nie potrzebne (np. składowanie kokpitów samolotów w domu, przeskakiwanie każdej z czterech postaci po kamieniach na jeziorze, jeden po drugiej), inne za to za bardzo skrócone.

Kreska i animacja

Jak zwykle jest pięknie, ale… wydaje się, że widzieliśmy już wszystkie te sekwencje w innych filmach Studia Ghibli. Bombardowanie? Bum, Grobowiec świetlików. Niesamowita sekwencja śmierci w płomieniach? Bum, scena przyjęcia Calcifera przez Hauru w Ruchomym zamku Hauru. Uścisk Hime i Mahito? Bum, Ponyo i i Sosuke kiedy spotkali się w swoich ludzkich formach. Wnętrza pokoju siostry matki Mahito? Dom Hauru. Trawiaste wzgórza? Zrywa się wiatr. Warawara? Ech, Skrzyżowanie sadzanek z Mojego sąsiada Tortoro i Kodamy z Księżniczki Mononoke. Hordy papug, pelikanów – wrogów? Ruchomy zamek Hauru, Spirited Away, Narzeczona dla kota, wybierzcie sami. Etc. Etc. Tak, wszystko jest piękne, szczegółowe. Od teł nie można oderwać wzroku. Ale już postacie są ghibli-generyczne, brak im charakterystyczności. Są jak inaczej pokolorowany szablon Studia. Mimo to nadal zapiera dech w piersiach ich zmienność konturów, charakterystyczny dla ich zmieniającej się moralność i motywacji. Trochę też gryzie się CGI, renderowanie komputerowe i tradycyjne rysowanie w jednej scenie. Nawet, kiedy każde z nich jest dobre.

Miyazaki wspomina w wywiadach, że pierwszym jego wspomnienie z dzieciństwa jest właśnie bombardowanie jego miasta. Sugestywna, emocjonalna pierwsza scena w Chłopcu i czapli zapada równie mocno w pamięć. Jest urzekającym, nawiedzonym wręcz ogniem animowanym przez Shinyę Ohirę. Jego styl jest bardzo ekspresjonistyczny, niczym ze snów. Oddaje idealne niewyraźne, chaotyczne doświadczenie dziecka tracącego matkę podczas bombardowań podczas II wojny światowej. Wgryza się w serce i pamięć głębiej niż ogień w trawioną nim drewniana belkę. Dla tych scen warto oglądać film!

Nad fizyką wspaniale trzyma pieczę Takeshi Honda, fantastycznie odwzorowujący ja w np. Zrywa się wiatr. Choć Miyazaki lubił nadawać elementom animacji własną fizykę, nieco bardziej fantastyczną, uwielbiał lot, to Honda nieco mocniej stąpa po ziem. Dosłownie! Każdy krok Mahito pozostawia po sobie ślad, a ciężary, które dźwiga, mają podobnie fizyczny wymiar. W filmie z tytułowym magicznym ptakiem wciąż realistycznie widzimy, jak potyka się, przytłoczony większą grawitacją. Silniejszy nacisk na wagę fizyczną sprawia, że widz zaczyna zauważać w filmie inne rodzaje ciężarów.

Muzyka

Joe Hisaishi od lat współpracował z Miyazakim przy komponowaniu muzyki do jego filmów. Muzyka opiera się na efektownej partyturze fortepianowej, która ma oddać odczucia małomównego Mahito, który musi zmierzyć się nie tylko ze śmiercią matki, ale i przeprowadzką na wieś czy nową miłością ojca. Kiedy uważnie wpatruje się w wieżę, przed którą go ostrzegano, tę, z której tajemnicza czapla wciąż wychodzi, by z niego drwić, niemal widać, jak palce Hisaishiego zaciskają się na klawiszach. Z drżeniem i ciekawością losuje pojedyncze nuty. Muzyka tworzy partyturę zarówno melancholijną, jak i zdecydowaną. I prostą. Pełna orkiestra i epicka muzyka byłyby zbyt przytłaczające dla filmu, którego głównym bohaterem jest przecież chłopiec. Każdy fragment partytury silnie przywołuje to, co niewypowiedziane – to chyba największy talent Hisaishiego.

Ciekawostka

Oryginalny japoński tytuł Chłopca i czapli (Kimi-tachi wa Dō Ikiru ka) można przetłumaczyć jako Jak żyjesz?, Jakim człowiekiem chcesz być? lub Jak chciałbyś przeżyć swoje życie?. Nawiązuje do powieści dla młodych dorosłych z 1937 roku, autorstwa Genzaburo Yoshino, która opowiada o losach 15-letniego chłopca i jego światowego wujka, który mu mentoruje po śmierci ojca. Mężczyzna prowadzi pamiętnik z poradami na życie, który kiedyś chce przekazać chłopcu. Mamy tu i “polski” akcent. Chłopiec ma przezwisko Koperu, od Mikołaja Kopernika.

Fot. Kaori Shoji

Podsumowanie

Po seansie długo zastanawiałam się o czym tak naprawdę był ten film. Jego fabuła jest elastyczna, zasady panujące w filmowym świecie są trudne do zdefiniowania, co sprawia, że dość trudno jest je całkowicie ogarnąć za pierwszym razem. Podobne odczucia miałam po Spitrited Away, więc może Chłopiec i czapla też dostaną Oscara? Teraz nadal nie wiem czy to bardziej film o przepracowaniu śmierci matki, trudach macierzyństwa i wychowania sieroty, czy raczej o przekazaniu pałeczki nowemu pokoleniu, bo na tych dwóch elementach zbudowana jest właściwie cała fabuła. Współistnieje w nim wiele sprzecznych pomysłów i właśnie to czyni go interesującym. Chce się oglądać jeszcze i jeszcze. Z całym szacunkiem jednak chciałabym, by Miyazaki przeszedł na emeryturę, bo trzeba wiedzieć kiedy ze sceny z krzesła reżyserskiego zejść niepokonanym. A wielkim chcę go pamiętać.


Na szybko:

Podróż bohatera, z jej przeszkodami i niebezpieczeństwami, przewodnikami i pomocnikami, ogląda się jak kompendium dorobku Miyazakiego i jego zachodnimi baśniami. Przepiękny wizualnie mroczny film fantasy.

Moni zdaniem:

Fabuła: 7/10
Kreska: 8/10
Bohaterowie: 7 /10