Kosmos. Tak, to naprawdę KOSMOS!

Kosmos. Tak, to naprawdę KOSMOS!

16 maja 2024 0 przez Monika Kilijańska

Już jako dzieciak uwielbiałam książki o niestworzonych teoriach, także naukowych, spiskach i czystej fantazji. Takiej bez smoków, ale z UFO i siłami nadprzyrodzonymi, które wymykają się rozumowi. Z tego powodu chłonę wszelkie spekulacje, nawet jeśli im nie wierzę. Jedną z nich jest ta o rzekomym sfingowaniu lądowania na Księżycu. O nim jest właśnie ten komiks.

Bohaterowie

Tatiana Terechmariowa jest twardą babką. Od lat dążyła wyżej i to dosłownie. Chciała zostać kosmonautką, ale choć były to czasy kobiet na traktorach, to już nie w kosmodromach. Pilotowanie musiało jej wystarczyć. Szczęśliwie udało się jej być wytypowaną do misji lądowania na Księżycu, mimo przeciwności związanych z tradycyjnym pojmowaniem roli kobiety gdziekolwiek w nauce. Nie odbyła szczegółowego szkolenia jak jej partner z kapsuły. Prawdopodobnie też były partner w życiu. Jedynym jej marzeniem było zobaczyć Ziemię z powierzchni Księżyca i gotowa było poświęcić dla tej chwili wszystko.

Fabuła

Trwa w najlepsze wyścig o to który z mieszkańców supermocarstw – ZSRR czy USA – będzie pierwszym człowiekiem na Księżycu. Amerykanie zdecydowali się na system wyrzutni Saturn V oraz kapsułę Apollo. Sowieci wybrali zupełnie inny sposób zrównoważenia kwestii ciężaru i niezawodności. Wiecie, “sowiecka niezawodność”. Dlatego wysłali w kosmos dwie rakiety. Oddam głos specjaliście ze studia. Halo, halo, Mietku? To znaczy, Michaił?

Oczywiście wszystko to było ściśle tajne, bo Związkowi Radzieckiemu wszystko zawsze się udawało. A jak się nie udawało, to tego nie było. Gagarin wcale się nie katapultował i na pewno był pierwszym człowiekiem w kosmosie. No… na pewno pierwszy, który powrócił żywy. Dowodów przecież na to nie ma, bo umarli nie kablują.

Żeby jednak szpiedzy nie wykradli jakiś informacji, kosmodrom w Tiuratam przemianowano na Bajkonur. Zawsze trudniej trafić, jeśli coś nazwiemy inaczej np. nazwą miejscowości położonej setki kilometrów od punktu docelowego i postawimy tam makietę.

Ale wróćmy na ziemię Księżyc. Musiało to nie być śmieszne po latach prób, ćwiczeniach, wylądować w maszynie z najtańszych komponentów (bo przetargi!) i z wizją, że może się coś nie udać… i zauważyć, że nie jest się tu pierwszym! Narrator komiksu twierdzi, że nie ma dowodów na to, bo pierwszej na księżycu załodze zepsuła się aparatura do przesyłu zdjęć. No pics, no evidence! Druga załoga nie chciała być oficjalnie druga i też nie chciała skandalu międzynarodowego. A czego oczy nie widzą… Dlatego mamy to co mamy: pierwszymi ludźmi na Srebrnym Globie byli Amerykanie. I o całym tym zamieszaniu z pierwszeństwem jest ten komiks.

Kreska

Uwielbiam operowanie minimalną ilością kolorów w komiksie. A tym bardziej takie jakie oferuje Fabien Bedouel. Głęboka czerń bezkresnego kosmosu kontrastuje z bielą skafandrów kosmicznych. Odbicia na wizjerach, cienie rzucane przez Słońce, przytłaczająca pustka przestrzeni, w której człowiek jest drobinką. Z drugiej strony telewizyjne gadające głowy, wyprane z emocji, przedstawiające fakty, które my, jako czytelnicy, musimy zweryfikować.

Ciekawostka

Kim jest ten, kto leci w kosmos? Sytuacja jest dość różnoznaczna. Astronauta to ten z USA, kosmonauta z Rosji (a nawet bardziej ze Związku Radzieckiego), tajkonauta z Chin, aeronauta z Francji, a gaganauta a nawet czasem wiomanauta z Indii (od sanskryckich terminów gagan i vyoma oznaczających niebo). W początkowym okresie jakiegokolwiek latania najwyżej nad ziemię wznosili się nie piloci samolotów, tylko piloci balonowi, których określano mianem aeronautów. Z tego powodu początkowo określenie to przeniosło się na kosmonautów. Jednak zostało dość szybko wyparte przez astronautę/kosmonautę itd., ale we Francji zostało, bo czemu by nie.

Podsumowanie

Ten komiks to cudo! Kocham space opery, ale ta, podszyta teoriami spiskowymi, jest jedyna w swoim rodzaju. Ma też cudownie kadrowane, najczęściej czarno-białe rysunki. Czego chcieć więcej? Przecież światło i cień wystarczają, by stworzyć coś niepowtarzalnego. Polecam!


Na szybko:

To jeden z tych komiksów, po przeczytaniu którego zaczniesz szukać więcej w temacie, tak dobrze jest poprowadzony. Przedstawia teorię spiskową dotycząca lądowania na Księżycu w formie wspomnień zmieszanych z reportażem telewizyjnym.

Moni zdaniem:

Fabuła: 10/10
Kreska: 9/10
Bohaterowie: 9 /10