Plunderer – czego można spodziewać się po tak enigmatycznym tytule? [tom 1]

Plunderer – czego można spodziewać się po tak enigmatycznym tytule? [tom 1]

3 kwietnia 2019 3 przez Monika Kilijańska

Do sięgnięcia po tomik mangi Plunderer skłoniła mnie przede wszystkim okładka: zamaskowany osobnik, którego płci nijak nie mogłam rozróżnić, z mieczem, w tle wiatraki stojące na wzgórzu. Do tego dziwne liczby na mieczu i grzbiecie dłoni. Jaka z tego może być historia? Tego jednak, co zastałam w środku, nie spodziewałam się wcale…

Bohaterowie

Hina to bardzo ładna, nieśmiała i nieświadoma otaczającego ją świata dziewczyna z prowincji. Dotąd mieszkała gdzieś w górskiej wiosce z mamą i poza nią nie widywała żadnych ludzi. Kiedy jednak matka dosłownie zapadła się pod ziemię, Hina została zmuszona do poszukiwań legendarnego Czerwonego Barona. W ten sposób trafiła do miasta, w którym w końcu się dowiedziała czemu każdy z ludzi ma zmieniający się numer na ciele. Nie jest to jakiś tatuaż, a specjalny znak, który potrafi się zwiększyć lub zmniejszyć, jednak osiągając ujemną liczbę osoba posiadająca go naraża się na pochłonięcie przez otchłań (ciekawe czy taką jak Abyss). Hina w odróżnieniu od mieszkańców miasta nie zdaje sobie sprawy, że liczby te mogą jej pomóc. Mając dość wysoki numer 441 może rozkazywać każdemu z numerem niższym od swojego. Niestety nie ma pojęcia jak łatwo może go stracić.

Fabuła

Naiwna Hina trafia do miasta, gdzie spotyka dziwnego, dość napalonego na pieniądze i dziewczyny Rihito. To jedyna chyba osoba w mieście, której numer na dłoni wskazuje liczbę ujemną. Jakoś nikogo nie dziwi, ze wbrew zasadom nadal chodzi po ziemi. Hina poszukuje w mieście Czerwonego Barona, który być może potrafi pomóc jej w odnalezieniu pochłoniętej przez otchłań matki.

Niestety, naiwność dziewczyny jest tak duża, że lokalnemu watażce i kombinatorowi, szukającego takich naiwnych i ich punkty, udaje się zwieść dziewczynę. Jakże on się cieszy, kiedy okazuje się, że nie tylko 441 może zdobyć, bo Hina ma w zanadrzu całkiem ciekawy artefakt. Na szczęście nie wszystko wydaje się stracone. Ba, nawet Czerwony Baron się odnajduje, tyle… nie ten, którego Hina szuka, za to ten, którego szukają inni. Co Richito ma na sumieniu?

Kreska

Nie mam się do czego przyczepić, bo rysunki są dobre. Nie wybitne, ale dobre. Wprawdzie jeśli chodzi o postacie to dużą wagę Suu Minazuki uprzywilejuje do piersi, pośladków i ubrań ledwo co je zasłaniających, jednak szczegółowość choćby ubrań czy tła jest naprawdę cieszy oko. Cóż, mnie fanserwis nie musi się tak bardzo podobać.

Ciekawostka

Osoba z mniejszą liczbą nazywana jest Atu. Patrząc na polskie znaczenie słowa atu mamy sytuację odwrotną, gdyż atu, albo atut, to uprzywilejowany kolor w kartach, bijący wszystkie pozostałe kolory. Atut może być stały, np. w grze piki kolorem atutowym jest pik, zmienny jak w grze tysiąc lub w brydżu, gdzie atut obowiązuje podczas całego rozdania, ale jest ustalany przed rozdaniem lub w czasie rozgrywki.

Podsumowanie

Kompletnie nie spodziewałam się takiej mangi. Świat jest ciekawy, pomysł i wykonanie dobre, jednak wszędobylski fanserwis psuł mi sporo zabawy z czytania tej mangi. Mimo wszystko polubiłam Hine i jej poszukiwania właściwego Czerwonego Barowa. Tej niewinnej dziewczyny nie da się nie kochać, dlatego mimo wszystko sięgnę po kolejny tomik. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.


Na szybko:

Gdyby wyciąć wszystkie sceny z podtekstem seksualnym manga skurczyłaby się o połowę. A szkoda, bo historia jest naprawdę obiecująca: po zagadkowym zaginięciu matki mieszkająca w świecie rządzonym przez dziwne liczny na ciele każdego mieszkańca młoda dziewczyna poszukuje legendarnego wojownika, który uratuje jej rodzicielkę. Fabuła aż prosi się o jej dokończenie. Warto dać jej szansę.

Moni zdaniem:

Fabuła: 7/10
Kreska: 6,5/10
Bohaterowie: 5/10