Czarne nenufary – świetna adaptacja komiksowa jeszcze lepszej powieści

Czarne nenufary – świetna adaptacja komiksowa jeszcze lepszej powieści

7 stycznia 2021 0 przez Monika Kilijańska

Zdarzyło się Wam, że po przeczytania pierwszego zadania w książce, wstępu albo kilku pierwszych plansz komiksu nie mogliście doczekać się dalszej fabuły? Jestem wybrednym czytelnikiem i mam tak bardzo rzadko. Tym razem, czytając i książkę i powieść graficzną Czarne nenufary, doznałam takiego uczucia!

Bohaterowie

Są one trzy. Pierwsza to młodziutka Fenette Morell, niezwykle utalentowana malarka, choć to dziecko ledwie. Niesamowici mocno chce wygrać konkurs malarski Robinsona i wyjechać na warsztaty artystyczne. Druga to Stephanie Dupain, nauczycielka tejże dziewczynki, lat 36. Mężatka, choć nie powiem, by zakochana w mężu. Bardzo kokieteryjna. Trzecie, sama narratorka, zwana potocznie czarownicą, to ponad 80-letnia staruszka, która lubi ubierać się na czarno, choć wdową nie jest. Jeszcze nie jest. Pierwsza była egoistką, druga była kłamczuchą, trzecia była wredna. Okaże się, że łączy je naprawdę sporo, nie tylko piegowata cera i miejsce zamieszkania!

Fabuła

Czarne nenufary to thriller kryminalny z udziałem trzech fascynujących kobiet. Miejsce to znajduje się w malowniczym Giverny, mieście słynącym z ogrodów Claude Moneta. Jak dowiedziałam się z anime Great Pretender (tak, z anime można wiele ciekawostek wyciągnąć!) Monet malował nenufary z tych ogrodów przez ostatnie 30 lat życia. Obrazów powstało na pewno ponad 230, nic więc dziwnego, że jak tylko ogrody stały się otwartym miejscem, to zjeżdżają do miasteczka turyści i artyści.

Fabuła powieści graficznej (i powieści, której jest adaptacją) skupia się niby wokół trupa, ale jest on pretekstem do ukazania małego miasteczka i nudy, marazmu jakie w nim ogólnie panują. Tu ploteczka goni ploteczkę, a większość osób, w tym nasze trzy panie, chciałyby wyrwać się z tej dusznej atmosfery. Każda ma na to swój sposób i, niestety, udaje się to tylko jednej z nich. Jest ona ponadto właścicielką białego kruka: jedynego obrazu Moneta namalowanego w ciemnych barwach, „Czarnych nenufarów”.

Nie chcę za dużo spoilerować, ale muszę złożyć głęboki ukłon scenarzyście, Frédéricowi Duvalowi. Bazując na wspaniałym materiale Michaela Bussiego stworzył powolną jak życie w Giverny, ale wciągającą historię. To, jak operuje scenami, jak łączy różne miejsca i części historii, aby powoli naokoło wszystko ukończyć, jest niesamowite. Szczególnie muszę pochwalić wszelkie przeskoki czasowe. Autorzy wykonali naprawdę dobrą robotę, sprawiając, że zmiany linii czasowej są wręcz niezauważalne tak płynne. Na tyle, że dopiero pod koniec zauważamy, ze nie jest to wcale płynna historia! Oj, dałam się nabrać, dałam! Nie zdarzyło mi się to od czasów Rotmistrza Polonii, choć tam z innego powodu zostałam oszukana. Prawdopodobnie z powodu tej niejednoznaczności czasowej zakończenie tak wbija w fotel.

Kreska

Książka jest świetnie ilustrowana, a zastosowana przez Didiera Cassegraina paleta kolorów przypomina tą z obrazów ostatnich lat pracy artystycznej Moneta. Thrillery czy kryminały w wersji komiksowej najczęściej są przepełnione ciemnymi tonami. Tu autor wprowadza ciemniejszą kolorystykę tylko w niektórych kadrach, najczęściej związanych z bohaterką w czerni.

Ciekawostka – książka Czarne nenufary Michaela Bussiego

Czytając Czarne nenufary Michaela Bussiego zdałam sobie sprawę jak wiele jeszcze arcydzieł jest przede mną, a jak mało mam czasu, by wszystkie je przeczytać. Ale wracając do książki: poza tym, co już napisałam o fabule powieści graficznej, która wiernie odwzorowuje tą książkową, mogę dodać, że w Giverny pozostajemy trzynaście dni. Są to kluczowe dni w życiu trzech bohaterek, wszystkie powiązane z morderstwem Jerome’a Morvala, bogatego okulisty z zamiłowaniem do sztuki oraz licznych pozamałżeńskich romansów.

Śledztwo prowadzi inspektor Laurenc Serenac, któremu pomaga jego sumienny inspektor Sylvio Benavides. Pierwszą wskazówką, za którą podążają, jest tajemnicza kartka pocztowa z życzeniami na czyjeś jedenaste urodziny i ciekawym dopiskiem, cytatem Louisa Aragona, francuskiego powieściopisarza i poety. Kolejnymi zdjęcia romansujących z denatem kobiet, w tym jedno z dziewczyną odwróconą tyłem do aparatu. I to jej właśnie najbardziej będziemy wraz ze śledczymi szukać, odkrywając co rusz mroczne sekrety sprzed lat. Bussi maluje obraz Giverny i postaci uwięzionych w mieścinie jak w obrazie z dzieł Moneta. Powieść ma fascynującą i klimatyczną narrację ze zwrotami akcji, które sprawiają, że chcesz ponownie przeczytać książkę.

Podsumowanie

O czym więc jest tak naprawdę ten komiks i ta książka? O morderstwie? Nieznanym obrazie Moneta? Prowincjonalnym miasteczku? Romansie i miłości? Dążeniu do sławy? Pierwszym zauroczeniu? Straconych szansach? Tak naprawdę to o tym wszystkim i jeszcze więcej. Polecam każdemu!


Na szybko:

Niesamowite dzieło sztuki i tajemnica kryminalna, które polecam wszystkim fanom gatunku. Powieść graficzna i jej pierwowzór zawierają jeden z najlepszych zwrotów akcji, jakie kiedykolwiek czytałam w powieści kryminalnej, o którym wiem, że nie zapomnę nawet za lata.

Moni zdaniem:

Fabuła: 9,5/10
Kreska: 9/10
Bohaterowie: 10 /10