HoriMiya, manga o miłości i codzienności [tom 1-2]

HoriMiya, manga o miłości i codzienności [tom 1-2]

21 kwietnia 2021 0 przez Monika Kilijańska

Podobno nie da się drugi raz zrobić dobrego pierwszego wrażenia, a pierwsze pięć minut kontaktu wzrokowego powoduje, że nowo poznana postać jest dość konkretnie zaszufladkowana. Ale jeśli osoba przybiera jakąś maskę, bardzo łatwo źle ją zaklasyfikować. Manga Horimyia pokazuje, jak wiele ludzie mogą ukryć i jak bardzo potrafią różnić się od maski, którą wykreowali.

Bohaterowie

Kyouko Hori to bardzo obowiązkowa dziewczyna. W szkole jest bardzo popularna. Nic dziwnego – ma bardzo miłą aparycję, beztroski charakter, a do tego jest niezwykle błyskotliwa. Ludzie lubią radosnych i pięknych. Jednak nie jest jak inne nastolatki i po zajęciach nie idzie wałęsać się po mieście, a szybko wraca do domu. Co więcej – ukrywa ten fakt przed swoimi rówieśnikami. Hori zajmuje się domem i młodszym bratem, ponieważ pracujący rodzice rzadko są obecni. Jest bardzo odpowiedzialna w każdym zadaniu, jakie wykonuje.

Fabuła

Nie wiem dlaczego, ale w mangach rzadko widujemy rodziców bohaterów. Być może dlatego japońskie nastolatki przedstawione w mangach bywają bardzo zaradne. Jednak jak to nastolatki – chcą szaleć, spotykać się po szkole, przeżywać pierwsze miłości. Na to wszystko Hori nie ma jakby czasu. Dziewczyna wraca zawsze zaraz po lekcjach do domu i matkuje swojemu młodszemu bratu. Jest to jej alter ego, bo jak ognia boi się, że ktoś z klasy mógłby zobaczyć ją nie w mundurku i z rozwianym włosem, bez makijażu, a w dresie i kitce, jak jakaś mamuśka. Jednak każda prawda w końcu wychodzi na wierzch. Tym razem zupełnie przypadkiem. Ot, braciszek Hori rozkwasza sobie nos, więc przypadkowy świadek tego zdarzenia odprowadza malca do domu. Okazuje się, że ten dość ekscentrycznie (no może nie tak jak Uta, którego możemy podziwiać np. na okładce 12 tomiku serii Tokyo ghoul) wyglądający chłopak to… kolega z klasy. Czyli nie tylko ona ma jakieś sekrety!

Taki sekret potrafi niesamowicie zbliżyć. I tu dochodzimy do sedna sprawy: ta manga to romans. Ale nie taki typowy jak wszystkie licealne miłostki i miłości na całe życie. To bardzo delikatna miłość, opierająca się na zaufaniu i poszanowaniu tego drugiego życia, jakie każde z tej dwójki prowadzi. Co więcej właściwie jest to chyba najbardziej realny jeśli chodzi o motywy postępowania romans jaki czytałam. Nie ma tu dziwnych zbiegów okoliczności, bo przecież każdy może mieć brata, który w drodze do domu przewrócił się i płakał tak mocno, że komuś postronnemu zrobiło się żal malucha. Manga pokazuje, że nawet ludzie, którzy nie mają ze sobą wiele wspólnego, mogą się do siebie zbliżyć w całkiem naturalny sposób. Wydawać by się mogło, że codzienność w domu to nie temat na mangę o nastolatkach, że będzie nudno, a jednak to ta codzienność jest przecież ciekawsza od spędzonych godzin w szkole. Choć i w szkole jest ciekawie, o czym można przekonać się w drugim tomiku mangi.

Kreska

Grafika stoi na wysokim poziomie. Standardowo rysowane projektu postaci, jak i wersje na potrzeby scen komediowych naprawdę są urocze, dopracowane. Co ważne bohaterowie są rozpoznawalni w różnych ujęciach i okolicznościach. Kolorowe ilustracje Daisuke Hagiwary także wpadają w oko, czy to z okładek, czy z dodatkowych stron mangi.

Ciekawostka

Japończycy zwracają się do siebie po nazwisku. Właściwie zawsze, o ile nie są ze sobą spoufaleni czy skoligacony. Czy to urząd, wizyta lekarska, praca, czy też szkoła: wszyscy są tu po nazwisku. Zupełnie odwrotnie niż na Zachodzie, gdzie szybko przechodzimy z pana Kowalskiego do pana Mirka (choć „panowanie” zostaje dłużej niż chyba gdziekolwiek). Rówieśnicy w szkole w Polsce zawsze przedstawią się imieniem, w Japonii – nazwiskiem. Dlatego może dziwić nas scena, kiedy to Hori stara się dowiedzieć jak Miyamura ma na imię. I to stara się wszelkimi sposobami, łącznie z podsłuchiwaniem rozmów w męskiej szatni! Ale cóż się dziwić…. Jednym z moich życiowych anegdotek jest pytanie „jak Ty właściwie masz na nazwisko?” do chłopaka, z którym prawie miesiąc chodziłam 😉

Podsumowanie

Polecam Horimiyę wszystkim fanom dobrych szkolnych romansów, przede wszystkim spragnionym czegoś niby znanego, bo codzienności, ale jednak w gatunku raczej nowego. A jeśli dodam, że ogólnie nie lubię romansów, to chyba wiadomo, że Horomiya musi być świetną mangą, skoro polecam.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie wydawnictwo-waneko-300x300.jpg

Moni zdaniem:

Horimiya to manga, którą z całego serca polecam i to nie tylko nastolatkom. Polecam każdemu odpowiednio dojrzałemu do prawdziwego uczucia czytelnikowi. Największym jej atutem są bardzo realni bohaterowie, z którymi łatwo się utożsamiać.

Na szybko:

Fabuła: 8/10
Kreska: 8/10
Bohaterowie: 9,5/10