Co je kot z Waneko? Wywiad z Alex Siemiradzką

Co je kot z Waneko? Wywiad z Alex Siemiradzką

28 lipca 2021 0 przez Monika Kilijańska

Wydawnictwo, które każdy szanujący się czytelnik mang zna, czasem kocha, innym razem nienawidzi. Choć nie jest najstarszym na rynku, to urosło wokół niego sporo mitów. Dziś nie tylko się z nimi z Alex, pracującej w Waneko, uporamy, ale także dowiemy co zjadłby kotek z logotypu tego wydawnictwa!

Żeby formalności stało się zadość mogę Cię najpierw prosić o przedstawienie się? Kim jesteś w Wydawnictwie Waneko? Czym się zajmujesz?

Aleksandra Siemiradzka, kłaniam się. Oczywiście wszyscy znają mnie pod skrótem imienia “Alex”. W wydawnictwie zajmuję się wieloma rzeczami – szeroko pojętym marketingiem (w tym social media), kontaktami z mediami, kontaktami ze wydawcami japońskimi (w tym spotkaniami z ich przedstawicielami), wszelkimi dodatkami do naszych mang (planowanie, projektowanie graficzne i ich akceptacje), selekcją propozycji wydawniczych oraz licencjami. Są też inne zadania, które pojawiają się na bieżąco.

Skoro pracujesz przy mangach, to zapewne je choć odrobinę kochasz. Jak zaczęła się ta miłość?

Kocham niezmiennie od wieeeeelu lat. Jako dzieciak oglądałam mnóstwo anime (jeszcze nieświadoma co to jest) na Polonii. Jak tylko pojawiły się pierwsze tomiki w Polsce męczyłam moją mamę o kupowanie, były również magazyny Kawaii, spotkania mangowe w Warszawie, a potem już poleciało. W sumie było to już tak dawno, że nie pamiętam dokładnie. Mam wrażenie, że manga jest ze mną od zawsze.

Jak Ci się pracuje w Waneko? To chyba marzenie każdego fana znaleźć pracę w takim miejscu.

Bardzo dobrze, nadal jestem trochę w szoku, że pracuje w wydawnictwie mangowym. Trochę zajęło mi dotarcie do tego miejsca w mojej historii. Zawsze chciałam pracować w jakimś miejscu związanym z komiksami (nie tylko mangowymi), miałam też krótki epizod tworzenia własnych komiksów. Niestety nie wiedziałam jak się za to zabrać i uznałam, że pójdę do normalnej pracy, możliwe związanej z moimi umiejętnościami i takiej, która pozwoli mi się utrzymać samodzielnie. Najpierw pracowałam w agencji PR, a później w ważnej instytucji, na bardzo odpowiedzialnym stanowisku, ale znajomy złożył mi propozycje pracy w sklepie z komiksami. Oczywiście, natychmiast przyjęłam tę propozycję, ku zgrozie moich bliskich i ówczesnego szefa. „Sklep z komiksami? Chyba oszalałaś! Dorośnij wreszcie!”. Pracowałam tam trochę, poznałam wielu ludzi z różnych wydawnictw i w końcu padła propozycja: „A może chciałabyś pracować u nas, w Waneko?”. Chyba nie muszę, mówić, że tak jak poprzednio, od razu przyjęłam tę propozycję. I absolutnie nie żałuję. Ta praca zapewnia wiele satysfakcji, nowych wyzwań. Nieustannie uczę się nowych rzeczy. Do tego mam mangę na co dzień i zaczęłam uczyć się języka japońskiego. Chyba nie grozi mi wypalenie zawodowe.

Jaka manga w Waneko była Twoim pierwszym zadaniem w Waneko?

Jeśli dobrze pamiętam było ich kilka naraz. Bakuman, Magi, Kulinarne pojedynki, Seraph of the End, No Game No Life light novel… Chyba niczego nie zgubiłam. Z magi było najtrudniej, bo podjęłam się również weryfikacji (byłam konsultantką dla całej serii, ponieważ byłam jej fanką).

Bakuman, tom 18

Jeśli miałabyś wymienić najlepsze Twoim zdaniem serie mang, jednotomówki oraz wydania ekskluzywne to co by to było? Powiedzmy, że ograniczymy się do pięciu z każdej kategorii.

To pytanie jest dla mnie megatrudne. Z Wydań Ekskluzywanych uwielbiam Utsuborę, Do Adolfów i MW. Z Jednotomówek Waneko: Opowieść o białej księżniczce, Wypaczona, Kolekcja Łajdaka, Kłamstwa Bogów, Jackass oraz Na dzień przed ślubem (wiem, że to 6, ale bardzo trudno wybrać). Co do serii: Fruits Basket, Freyja – Fałszywy książę, Miecz zabójcy demonów, Magi oraz Requiem Króla Róż. Oczywiście, trudno wybrać tylko 5, więc z tym pytaniem miałam ogromny problem! Nadal nie wiem, czy wybrałam właściwie, gdyż moje serducho jest w ogromnych konflikcie, a jest bardzo mało mang w naszym wydawnictwie, których bym nie lubiła .

Jak w skrócie wygląda licencjonowanie mangi i ile zwykle trwa? Jakie są rekordy prędkości i powolności takiego procesu? Z którymi wydawnictwami oraz autorami z Japonii najlepiej się Wam współpracuje/współpracowało? Czy zdarzali się „trudni” mangacy?

Dla każdego tytułu jest inaczej. W założeniu wygląda to tak, że w redakcji wybieramy co chcemy, jakie ma być wydanie (wszystkie szczegóły techniczne). Przygotowuję ofertę dla wydawcy japońskiego, wysyłam ją i czekamy na odpowiedź. Zdarza się, że wydawca ma inne oczekiwania i negocjuje inne warunki niż zawarte w ofercie. Bywa też tak, że okazuje się iż mamy konkurencję. Wtedy musimy przygotować lepszą ofertę, bardzo często również plan marketingowy dla serii. W każdej „bitce” o tytuł może przeważyć inna rzecz. Nie musi to być cena, może być sposób wydania, bądź plany marketingowe, albo po prostu wola wydawcy.

Z prędkością bywa różnie, zależy to nie tylko od wydawcy, od autora, ale również czy seria jest franczyzowa. Dla przykładu: Darling in the Franxx. Ofertę złożyliśmy jak tylko wyszedł pierwszy tom mangi i miał pojawić się drugi. Niestety cały proces się przeciągał przez oczekiwanie na odpowiedź właścicieli praw do anime i gdy już myśleliśmy, że nic z tego nie będzie okazało się, że dostaliśmy ten tytuł! Nie tylko my byliśmy w szoku, zagraniczni wydawcy również – nawet otrzymaliśmy od niektórych kilka maili z zapytaniem o to, jak nam się to udało. Mamy taki tytuł, na który czekamy już ok 8 lat, chociaż po takim czasie, szansa na jakąkolwiek odpowiedź w tej sprawie jest równa zeru.

Jeśli chodzi o najkrótszy czas mieliśmy wszystkie dokumenty w ciągu dwóch dni od wysłania oferty! Ale takie sytuacje są raczej niespotykane. Ja osobiście uwielbiam pracować z Shueishą i Kodanshą, ich przedstawiciele są wspaniali.

Co do trudnych mangaków… niestety trudno współpracuje się z autorką Sekaiichi Hatsukoi – Shungiku Nakamurą. Nie mogliśmy zrobić żadnego dodatkowego marketingu dla tego tytułu, długo oczekujemy na akceptacje (autorka musi również wcześniej dostać gotowy poprzedni tomik, aby zaakceptować kolejny), dodatkowo obecnie nie możemy wydać kolejnego tomiku tej serii wcześniej niż rok po premierze danego tomiku w Japonii.

Jako, że sama mam dzieci, które czytały m.in. Kuro, jestem ciekawa jakie mangi dla dzieci poniżej 12 roku życia mogłabyś polecić z Waszego magazynu.

Oprócz wspomnianej mangi Kuro, na pewno Summer Wars, Card Captor Sakura, Magic Knight Rayearth, Dziecię bestii, Posępny Mononokean, O dziewczynie skaczącej przez czas oraz Czarośledztwo.

Kuro

Wiem, że jedną z lektur szkolnych w szkole podstawowej jest już komiks Kajko i Kokosz, a niedawno na listę licealną dostała się gra polskiego studia 11Bits This war of mine. Myślisz, że manga jako dość specyficzny gatunek komiksu, ma szansę na podobną drogę do czytelnika przez szkolne drzwi? Jaki tytuł mógłby tu się sprawdzić?

To zależy czego oczekujemy od lektur szkolnych i co mają one przekazywać. Ja dla przykładu nienawidziłam lektur szkolnych, a część książek z ich kanonu przeczytałam dopiero później, jak nikt mnie do tego nie przymuszał.

No i właśnie – komiks (w tym manga) mogłyby zachęcić młodzież aby zapoznała się z ciekawymi historiami i można by je było omówić na lekcji, nie płacząc nad książką. Jeśli chcielibyśmy aby to były historie uczące o sile i relacjach między ludzkich, jednocześnie by nie były to tasiemcowe serie, proponowałbym Switched (3 tomy). To bardzo mądra historia, o tym że nie powierzchowność jest najważniejsza, o znaczeniu drugiego człowieka w naszym życiu i zrozumieniu samego siebie, bez męczenia nas zbędnym patosem, bez archaizmów. Inną serią z heroinami, o dorastaniu i również o relacjach ludzkich jest Magic Knight Rayearth. Historia fantasy o ludzkich sercach i o tym jak to co się w nich kryje może zmienić świat. Są też mroczniejsze historie dla starszego czytelnika – Requiem Króla Róż – luźna adaptacja Shakespearowskich dzieł i historii Anglii. Takich wartościowych historii wśród mang można znaleźć wiele, niekoniecznie tasiemcowych.

Jednak czy manga mogłaby trafić do kanonu lektur? Niestety, nie sądzę. Musiałby się zmienić sposób myślenia o mandze w Polsce. Wielu manga nadal kojarzy się z erotyką, dewiacjami lub po prostu z bardzo głupawymi historyjkami, które psują młodzież. Jest z tym lepiej niż w poprzednich latach, ale nadal spotykamy się z tym problemem.

Jesteście na rynku e-mangowym i działacie na tym polu dość prężnie. Czy każda manga ma szansę na digitalizację? I jak strona Japońska odnosi się do rynku e-mang: sprzedaż raczej idzie w kierunku druku czy cyfryzacji? Czy myśleliście nad współpracą z bibliotekami jak niektóre serwisy z e-bookami?

Chcielibyśmy aby w przyszłości było możliwe wprowadzenie jak najwięcej naszych tytułów na rynek e-mangi. Niestety jest parę problemów, które nas wstrzymują. Są to między innymi wymagania techniczne wydawców japońskich. Takie e-mangi muszą mieć specjalne zabezpieczenia, których warunki obecnie spełnia tylko sklep Google Play. Dlatego tam można zakupić nasze e-mangi. Kolejnym problemem jest wykupienie licencji – nawet jeśli mamy licencję na wydanie „papierowe”, to na elektroniczne trzeba wykupić kolejną licencję. Wielu fanów mangi to nadal kolekcjonerzy, którzy chcą mieć fizyczne tomiki na półce, co powoduje, że na e-mangę nie ma takiego popytu jakbyśmy chcieli. Pomału się to zmienia, więc nie chcę mówić, że nie da się na pewno wprowadzić wszystkiego z naszej oferty w wersji elektronicznej. Wierzę, że w przyszłości sprzedaż e-mang wzrośnie. W Japonii większość tomików elektronicznych i fizycznych mają premierę tego samego dnia. Są nawet serie, które ukazują się tylko w wersji elektronicznej. Widzimy, że w Japonii i papierowe i elektroniczne wydania mają się dobrze 🙂 Co do współpracy z bibliotekami, na razie tego nie planujemy.

Krąży mit, że Waneko nie robi dodruków już wydanych mang. Pewnie stąd niektóre zakończone tytuły osiągają horrendalne ceny na portalach aukcyjnych i jakoś sprzedający chcą wytłumaczyć wysokie ceny. Czy to tylko złośliwa plotka? Wszak całkiem niedawno ponownie pojawiło się długo wyczekiwane Do Adolfów Tezuki. Pomóż czytelnikom w ich wyborach zakupowych i zdradź jakie mangi nie będą mogły liczyć na dodruki!

Waneko non stop robi dodruki. Rzecz w tym, że robimy je na tyle szybko, że nakład dodruku pojawia się u nas, gdy mamy jeszcze ostatnie sztuki poprzedniego nakładu na magazynie. Dbamy w ten sposób o ciągłość sprzedaży, a czytelnik nie dostrzega braków. Gdybyśmy nie robili dodruków to niestety prawie całej naszej oferty nie można byłoby nigdzie kupić. Tych megapopularnych tytułów, dla przykładu z ostatniego czasu, Jujutsu Kaisen 1 nie byłoby do kupienia już po 2 dniach sprzedaży, Darling in the Franxx po tygodniu, a My Hero Academia 1 zniknęłoby po 5 dniach. Z mniej popularnych serii na pewno nie można byłoby kupić Ścieżek młodości, czy innych starszych tytułów.

My Hero Academia, tom 1

Obecnie, z powodu pandemii, drukarnie nie wyrabiają się z dodrukami i braki są zauważalne. Owszem, są wyjątki, w których nie robimy dodruków, ale o wszystkich informujemy. Tymi wyjątkami są np.

  • po pierwsze: Jednotomówki Waneko. Brak dodruków jest założeniem tego cyklu.
  • po drugie: Mangi, które trafiają na wyprzedaż. W dniu ogłoszenia takiej wyprzedaży informujemy, że czytelnicy mogą zakupić teraz tomiki w obniżonej cenie do wyczerpania zapasów, a dodruków nie będzie. Dlaczego mangi trafiają na wyprzedaż? Z powodu niskiego zainteresowania, co za tym idzie bardzo niskiej sprzedaży. W takim przypadku dodruk będzie tylko stratą finansową, bo dodrukowanych książek po prostu nie sprzedamy.
  • ostatnim wyjątkiem są Wydania Ekskluzywne, przy których również informujemy o braku dodruków. W tym przypadku również informujemy, że zostały nam ostatnie sztuki i nie będzie już dodruków. Dlaczego zatem zrobiliśmy dodruk Do Adolfów? Ze względu na zainteresowanie oraz nasz duży sentyment do tytułu. Bardzo długo zastanawialiśmy się, czy zrobić dodruk i jaki powinien być nakład, aby to było opłacalne dla nas, a żebyśmy nie zmieniali ceny okładkowej. Udało się zrobić mały, ale wystarczający dodruk. Jednak był to ostatni dodruk dla tego tytułu.

W stosunku do komiksów z innych krajów japońskie mangi są zdecydowanie tańsze. Rozumiem, że ma na to wpływ brak kolorów na rysunkach. Jednak mangi w kolorze rzadko są tak samo drogie jak komiksy amerykańskie czy frankofońskie. Skąd taka rozbieżność?

Na cenę składa się wiele czynników. Sposób wydania (w tym wybrany papier, format, ilość stron), czy warunki nałożone w licencji. „Komiks” jest tak jak „manga” przedmiotem do kolekcjonowania. Z tą różnią, że manga musi ukazywać się z większą regularnością, ma inny model finansowy. Fani „komiksu” mają też zupełnie inne oczekiwania do wydań, co za tym idzie wolą zapłacić więcej za bardziej ekskluzywne wydanie. Wydawcy mangowi w Polsce wiedzą również, że większość z naszych czytelników to osoby, które jeszcze nie mają swoich własnych pieniędzy, dlatego staramy się, by ceny były możliwie niskie. Waneko cały czas walczyło o utrzymanie cen, jednak w związku z podwyżkami w drukarniach, my również musieliśmy podnieść ceny na nowych tytułach.

Jak na przestrzeni ostatnich ponad 20 lat widzicie rozwój mangi? Mamy teraz czytelniczą górkę czy wręcz przeciwnie?

Górkę. Zdecydowaną górkę. Coraz więcej młodych ludzi sięga po mangę. Wielu dorosłych fanów zaraża pasją do mangi swoje dzieci. Manga jest też lepiej postrzegana przez ogół (nie jest to jednak ten poziom, którego każdy z nas pragnie, o czym wspomniałam wcześniej). Wiadomo rok 2020 i 2021 czytelniczo jest trudny do ocenienia, ponieważ pandemia zakrzywia, zakłamuje trochę rzeczywistość. Po powrocie do normalności będziemy mogli ocenić, czy wzrost czytelnictwa się utrzymał, czy jednak spadnie. Liczymy na to, że nowi czytelnicy mangi zostaną z nami na lata.

Przewidywane są może jakieś wspólne wydania z innymi wydawnictwami np. seria jednego autora wydana w podobnej szacie graficznej przez różne polskie wydawnictwa?

Obecnie nie mamy tego w planach. Chcielibyśmy zachować swoją rozpoznawalność, co jest ważne dla każdej marki. Jednak nie oznacza to, że nie pomyślimy o tym w przyszłości. Musiałby to być jednak bardzo ceniony w Polsce autor, którego wszystkie tytuły cieszyłyby się mniej więcej taką samą popularnością.

Gdzie widzisz Waneko za pięć lat?

Chciałabym aby nasz rozwój cały czas był stabilny, a czytelnictwo mang (i nie tylko!) rosło, a my będziemy mogli dzięki temu więcej eksperymentować i zapewniać ciekawe „czytadła”.

Jakie japońskie jedzenie lubiłby kotek z logotypu Waneko?

Na śniadanko onigiri z tuńczykiem, na obiadek pożywny ramen, a na deserek mochi śmietankowe lub z zieloną herbatą. Taki to mały wyrafinowany kocurek.

Za wywiad dziękuję Alex Siemiradzkiej.

A Wy macie jeszcze jakieś pytania? Jestem pewna , że Alex z chęcią na nie odpowie!